czwartek, 8 grudnia 2011

"W północ się odzieję" Terry Pratchett - refleksyjnie


Ach, wiem, toczyły się dyskusje na temat tłumaczenia, zmiany nazw własnych i tak dalej. Ta książka jest bowiem trzecią częścią o młodziutkiej czarownicy, a poprzednie dwie tłumaczyła Dorota Malinowska-Grupińska. Nie zamierzam się jednak nad tym rozwodzić, bo co by nie mówić, to PWC jest znakomitym tłumaczem i basta.

Tiffany jest czarownicą w Kredzie. Nastoletnią, więc mało doświadczoną, ale traktującą swoje zajęcie wyjątkowo poważnie. No i mającą po swojej stronie Nac Mac Feeglów, co jej się bardzo przydaje, gdy zaczyna się robić groźnie.
A zaczyna, bo przecież na tym polegają wszystkie prawie fabuły w książkach Pratchetta. Coś jest nie tak jak powinno i trzeba coś zrobić, żeby ten stan zlikwidować i żeby wszystko było tak jak powinno być.

Tym razem niebezpieczeństwem jest bliżej nieokreślony "zły", który nienawidzi czarownic, a Tiffany jest na celowniku przez jedną zazdrosną bladolicą pannicę. Zadanie młoda czarownica ma dość trudne, bo jak skrewi, to... no właśnie, ją też skrewią. Taka świadomość może nieco odebrać pewność siebie, prawda? Ale Tiffany jest twarda. I dobra w swoim fachu. I po prostu dobra.

Co mnie uderzyło podczas czytania książki? Smutek. Pratchett jest znany z humoru i ja mu tego humoru absolutnie nie odmawiam, ale tu to raczej ironia, troszkę kpina. Brak mi było dobrodusznego, zdrowego śmiechu. Za to wyłapałam kilka zdań, które zdają się być w jakiś sposób odzwierciedleniem poglądów czy nastroju autora.

Po pierwsze, bardzo osobisty stosunek do książek, no, to akurat nie powinno dziwić u pisarza:
"Jest kilku strażników i kilku innych więźniów, a powietrze wypełnia dym, ponieważ obok płonie stos książek, więc ludziom łzawią oczy". [1]
Znamienne, że palenie książek zawsze wydaje nam się czymś złym. Oto odrzucamy cywilizację, oświecenie i rozwój i cofamy się do barbarzyńskich czasów.

Po drugie, oto bardzo ciekawe zdanie dla tych, którzy mają problemy z asertywnością.
"- Tego właśnie nauczyłam się na uniwersytecie: być sobą, taką, jaka jestem. I się tym nie martwić. Ta wiedza sama w sobie jest jak niewidzialna magiczna laska". [2]
Tłuką nam w różnych poradnikach, że trzeba polubić i zaakceptować siebie. Pratchett mówi nam mniej więcej to samo, tylko zaczyna lżej. "Nie martw się sobą" - uśmiecha się dobrodusznie. "Nie zamartwiaj się, jesteś, jaki/jaka jesteś i już, to jest fajne". Kiwam głową z uznaniem. Brawo, panie Pratchett, za takie smaczki pana lubię.

Po trzecie, fantastyczne zdanie:
"Jesteśmy dumni, jeśli tworzymy z naszego życia dobrą opowieść". [3]
Interpretacja słów "dobra opowieść" należy do nas samych. Dla jednego "dobra" to uczciwa, solidna, niewzruszona, dla drugiego - wybitna, błyskotliwa, dla trzeciego - jeszcze inne przymiotniki. Wybór jest ogromny! Ważne, żeby samemu sobie wybrać interpretację - wtedy nasza własna opowieść będzie na pewno dobra.

Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Eruanie :)

W północ się odzieję [Terry Pratchett]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

---
[1] "W północ się odzieję" Terry Pratchett, tłum. Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka, Warszawa 2011, s. 138
[2] Tamże, s. 145
[3] Tamże, s. 268

7 komentarzy:

  1. Mi ten smutek zdominował odbiór powieści, więc cieszę się, że zwróciłaś też uwagę na inne, nieco jaśniejsze kwestie książki:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie ten smutek przeszkadzał o tyle, że zabierałam się do niej chyba ze cztery razy, kilka stron i stop, hamulec jakiś. Musiałam wręcz na siłę przepchnąć się dalej, żeby poszło i czytało się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie jest smutek, moim zdaniem, raczej rozgoryczenie z powodu tego, że żadne wysiłki pewnych rzeczy nie zmienią. ALe należy próbować je zmieniać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, hm, hm, no i co mam powiedzieć, może i rozgoryczenie, ale jak dla mnie to nie pachniało rozgoryczeniem, a smuteczkiem właśnie. Ot, takie prawo czytelnika. :)

      Usuń
  4. Może faktycznie masz rację, smutek był ale nie odczuwałam go jako przejmujący. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie chyba odrobinę lepiej Ci się czytało niż mnie.

      Usuń