piątek, 4 stycznia 2013

"Tych cieni oczy znieść nie mogą" Alan Bradley - Flawio, w przeciwieństwie do twych sióstr, lubię cię


Doprawdy, nie mam pojęcia, czemu mi się tak cykl o Flawii podoba, ale się podoba i już.

Angielska prowincja ma w sobie jakiś urok. Podupadłe nieco domostwa i dwory, sielskie wioski, solidne kościoły, ciemne puby. Cisza i spokój, wręcz stagnacja, plotki i telewizja to jedne z niewielu rozrywek. W takie stojące jeziorko wpada z pluskiem kamień: juhu, ekipa filmowa tu jedzie, będą kręcić film, będziemy widzieć na żywo gwiazdy, ale jazda!
Buckshaw staje się planem filmowym, co ma nieco podreperować budżet rodzinny, Flawii wszędzie pełno, ba, nawet nieco odsuwa na bok chemiczne eksperymenty (opróćz lepu na Mikołaja i rakiety), byle tylko liznąć jak najwięcej z wielkiego świata.
Gwiazda zespołu, słynna aktorka, zgadza się wystąpić dla mieszkańców wioski i na jeden wieczór Buckshaw staje się teatrem. Zaraz potem, na jedną noc, staje się miejscem morderstwa. A potem, na dni kilka, olbrzymim biwakiem, bo opady śniegu kompletnie odcinają posiadłość od świata.

Flawia w atmosferze niedomówień i tajemnic czuje się jak ryba w wodzie, wszędzie jej pełno, jak zwykle zresztą, kto zna Flawię, ten wie. Inspektor Hewitt zwłaszcza, o, ten to musi mieć anielską cierpliwość, żeby znieść jej wetknięty wszędzie nos. W tym cały jej urok. Urzekła mnie scena, gdy Flawia na paluszkach wędruje przez hol pełen śpiących ludzi, tu ręka, tam noga, istny labirynt. Zaś wygibasy na dachu budzą grozę.

Tajemnica rodzinna staje się bardziej niż przedtem, ten dziwny siostrzany ostracyzm aż boli, jest tak bardzo niewyjaśniony.
"- Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzisz? - zapytałam ni z tego, ni z owego. - Czy dlatego, że jestem bardziej do niej podobna niż ty?
Wcześniej w laboratorium panował chłód, teraz rozpoczęła się w nim epoka lodowcowa.
- Uważasz, że cię nienawidzę, Flawio? - spytała drżącym głosem. - Naprawdę sądzisz, że cię nienawidzę? Och, jakże bym chciała! Wszystko byłoby wówczas takie proste..."
*

I co, rozumiecie coś z tego? Ja nie i dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na następne części cyklu (jeszcze dwie) i liczyć na to, że autor nie zamota tego wątku jeszcze bardziej.

Takie drobne drobnostki jak śliczna okładka, brązowa czcionka i specjalna strona na świąteczną dedykację cieszą niezmiernie. Ktoś tu myśli o czytelniku.


* - "Tych cieni oczy znieść nie mogą" Alan Bradley, przełożył Jędrzej Polak, Vesper, Poznań 2012, s.223

7 komentarzy:

  1. Już tę Flawię widziałam w róznych miejscach (internetu), wypada więc poszukać i w bibliotece ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już na mnie czeka ta Flawia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko może lepiej zaczynać od pierwszego tomu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno nie czytałam Flawii i już zapomniałam tego małomiasteczkowego klimatu. Za jakiś czas z pewnością do niej wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam dwie pierwsze części, więc czas na kolejne. Bardzo lubię te książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo są świetne. Cieszę się, że autor pisze dalej.

      Usuń