czwartek, 16 stycznia 2014

"Zbrodnia w efekcie" Joanna Chmielewska - kompletnie pomijam fabułę


Psy wieszałam na "Gwałcie", a może na "Porwaniu", nie pamiętam dokładnie, na czym bardziej, ale żadnej dobrze nie wspominam. Za "Zbrodnię..." złapałam się z rezerwą i raczej z czytelniczej pustyni (na wyjazd świąteczny nie wzięłam ze sobą stosika) niż z nadzieją na dobrą rozrywkę. No i bardzo miło się rozczarowałam. bo to był kawał całkiem porządnej rozrywki!

Co prawda zbieranej, bo wszystko już było: i trup bez głowy, i romans świadka z policjantem, i ciotunie złośliwe jak harpie, i bambus przerastający beton i żelazo, i straszliwie wiekowe i żywotne staruszki, i wreszcie osobnik posągowo piękny, ale umysłowo zeżarty niczym robaczywa czereśnia.
Człowiek ten zresztą został wyjątkowo porządnie rozjechany (bo autorka przejechała się po nim dokładnie w każdą stronę i to po kilka razy, jak walcem drogowym) w książce. W miarę rozwoju akcji ujawnia się coraz więcej podłostek tego osobnika, Bartosza. W końcu czytelnik jest wniebowzięty, że Bartosz padł trupem, bo gdyby nie, to chyba sam by go ukatrupił. Zupełnie jak w gardnerkach, gdzie ginie zawsze szuja i szumowina.

Bartosz jest podobny do Bożydara, a może jeszcze jakieś imię tam się pałętało, czy nie Dariusz?   Na dobrą sprawę Marek z "Bocznych dróg" to ten sam typ człowieka, tylko widziany oczami zakochanej kobiety. Dopiero po odkochaniu się autorki - bohaterki - narratorki typ zyskał wyraźnie negatywne zabarwienie. Musiał jej porządnie dopiec.

Zastopowało mnie to:
"Po drodze zastanawiał się ze zgrozą, jak policja albo milicja mogła dawniej prowadzić śledztwo bez telefonów komórkowych. Jakim cudem udawało im się do czegoś dojść i łapać przestępców, marnując potworną ilość czasu na latanie po mieście w poszukiwaniu czynnych aparatów telefonicznych? Ciężkie życie mieli".*

No chwilunia, rozbestwiła nas strasznie ta technologia, a przecież detektywi z gardnerków radzili sobie doskonale, a Perry Mason to już w ogóle. Z rodzimego podwórka, proszę, Zyga Maciejewski. Nie dzwonili, tylko myśleli.

Ogólnie - podobało mi się. Jest szybko, jest potoczyście, jest zamieszanie (czasami aż za duże, bo gdzieś tam Woźniak zmienia się na chwilę w Wójcika, powodując moje chwilowe ogłupienie), jest dużo postaci, barwnych i soczystych, sporo się dzieje, no i policja jest sympatyczna.

Oceniłam na 5, może ciut na wyrost, ale to chyba dlatego, że to ostatnia książka śp Autorki. Smuteczek.


---
* "Zbrodnia w efekcie" Joanna Chmielewska, Wydawnictwo Klin, Warszawa 2013, s. 150-151

21 komentarzy:

  1. Czytałam kilka miesięcy temu i jak zaczęłam czytać Twoją recenzję, dowiedziałam się z zaskoczeniem, o czym to było :) Bo sama z siebie nie pamiętałam nic. Zero :) Ale może to z niewyspania.
    Czytało się rzeczywiście bez większych zgrzytów. Porwania i Gwałtu nie czytałam, ale pamiętam, że przez Byczki w pomidorach brnęłam w bólach i tylko z sentymentu dla Alicji. Tu było znacznie łatwiej, tylko że wszystko już było po wieokroć w innych książkach. Znam "Autobiografię" Chmielewskiej chyba na pamięć, tyle razy ją czytałam (moim zdaniem, najlepsza książka, pomijając ostatnie tomy), a ona obficie czerpała z własnego życiorysu, więc już w ogóle byłam w stanie wskazać pierwowzór każdego z bohaterów. Też czytając, pomyślałam, że Bartosz-Bożydar-Dariusz-Marek musiał jej wyjątkowo zaleźć za kórę, skoro po tylu latach się czkawką odbija. No i ciotki - siostry matki - też są w licznych książkach uwiecznione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, "Byczków..." też nie wspominam dobrze.
      Autobiografię też czytałam, chyba bez ostatniego tomu, ale nie aż tyle razy, więc tak z punktu pierwowzorów wskazać nie potrafię, ale fakt faktem - powtarzają się te osoby. Zmieniają się tylko imiona, odrobinę wygląd, ale cechy - te same :)

      Usuń
  2. Jakoś się nie mogę przekonać. Dawno temu czytałam coś tej pisarki i w ogóle mi się nie podobało, taka babska i lekka, że miałam dość. Może kiedyś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, jak nie "załapało", to nic na siłę. Mam wrażenie, że w ogóle Chmielewską lubią ci, którzy zaczynali przygodę z jej książkami wcześnie i od pierwszych książek. Dużo tam było smaczków bardzo prl-owskich, ówczesnych. Teraz już się tego nie pamięta, toteż i wyłapać trudniej, i zrozumieć, i polubić.

      Usuń
  3. A ja, mimo licznych głosów, że to już prawie to co dawniej, nie wyszedłem poza setną stronę. Być może później się rozkręca, ale już nie wrócę sprawdzać :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dobrze, kolejka Ci się skróciła, jak wyrzuciłeś jedną książkę :)

      Usuń
  4. Bardzo lubie stara Chmielewska (jakkolwiek to brzmi), wiec chetnie przeczytam cos nowego, co choc troche ja przypomina.

    OdpowiedzUsuń
  5. A czy czytalas "Dwie glowy i jedna noga?" Podobala ci sie? Tak czy siak, moge przeczytac, bo ja nowych ksiazek Chmielewskiej nie czytalam poza przekartkowaniem Byczkow i Trudnego Trupa, ktore mnie zniechecily, no i ogladalam rozne tytuly w ksiegarniach, ale jakies obce postacie sie tam blakaly i to mnie nie zachecilo. A teraz po wielokrotnym czytaniu tych samych starych pozycji mam chec na cos nowego. Wiec moglabys napisac, ktore wg. ciebie warto przeczytac? Ludzie na roznych forach chwalili albo krytykowali ta sama ksiazke (niesamowite jakie rozne opinie na temat kazdej ksiazki), na ogol dobre recenzje zdobyly Harpie, Wielki Diament i Najstarsza prawnuczka. Jak juz mam kupowac to cos lepszego niz gorszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dwie głowy i jedna noga" plasuje się w dolnej strefie stanów średnich. Harpie, Wielki Diament i Najstarsza prawnuczka - te same stany,ale strefa wysoka. Miło wspominam Przeklętą barierę, bo to taki rodzyneczek, inna bajka, ale wciąż ta sama Chmielewska.

      Usuń
  6. Aha, na Twoim blogu wsrod autorow kryminalow brakuje Agathy Christie? Czyzbys nie gustowala w jej ksiazkach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, brakuje. Ale nie dlatego, że jej nie lubię, bo lubię i cenię, sporo jej czytałam, tylko że w erze "przedblogowej", gdy nie pisałam w ogóle opinii na temat przeczytanych książek. Teraz, gdy już piszę bloga, nie czytam Agathy, bo gust mi lekko zmeandrował w kierunku Szwecji albo kryminałów retro, tylko pisanych współcześnie.

      Usuń
  7. Dzieki, teraz nabralam checi na Najstarsza Prawnuczke, bo lubie zagadki z przeszlosci.
    I widze, ze, ktos jeszcze czyta te wszystkie starocie Gardnera. Moja siostra ktora maniacko czyta wszystkie kryminaly, a Gardnera zdobyla juz chyba cala kolekcje. No i ja tez w swoim czasie duzo go czytalam. To jest nas trzy.
    Mialam ci napisac o Dicku Francisie (jako, ze interesuje sie wyscigami konnymi), ale widze, ze go juz zapoznalas.
    Ja natomiast zawsze chcialam przeczytac "Tajemnice zoltego pokoju", ktora to ksiazke chwalil, nie kto inny, tylko wielki Herkules Poirot. Dobrze, ze sobie o niej przypomnialam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o zagadki z przeszłości, Wielki Diament też będzie odpowiedni.

      Gardnera uwielbiam! Chciałabym przeczytać jego wszystkie książki, a przynajmniej te z Perry Masonem. Nie zbieram, tylko czytam. Dicka też lubię, za jego dogłębną, od podszewki, znajomość środowiska, w którym umieszcza swoje kryminały.
      O "Tajemnicy..." nie słyszałam, podziel się opinią, jak już przeczytasz, co?

      Usuń
  8. Gardnera tez lubie, aczkolwiek zawsze schemat ten sam, ale metody rozwiazania zagadki fajne, az sie zapomina, ze najwazniejszy powinien byc morderca. W sumie w jego ksiazkach nie jest wazne kto tylko jak. Siosta czytala wszystkie dostepne jego ksiazki, ja tylko o Perrym Masonie. I w kazdej zawsze jego klientka obowiazkowo zaklada noge na noge pokazujac kawalek zgrabnych nog, albo niechcacy uchyla polyprzeswitujacego szlafroka (o ile szlafrok ma poly).
    Moja siostra czytala Tajemnice zoltego pokoju Gastona Lerouxa, mowila ze swietna, taki klasyczny kryminal, zreszta najwieksza rekomendaja jest pochwala A. Christie ustami H. Poirot. Tylko kryminal dosc ciezki do zdobycia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tam schemat, świetnie się to czyta, taki retro świat. Nie śledzę klientek, ale lubię coś tam wydłubać z epoki. A to podwiązki do skarpetek, a to banknoty o wysokim nominale czy inne ciekawostki. No i ta chemia między Masonem a Dellą!

      Usuń
  9. Przeczytalam blyskawicznie i Ostatnia prawnuczke i Wielki Diament. Bardzo dobrze mi sie czytalo. Te nowsze ksiazki to juz inna Chmielewska nie ta stara, ale inna tez moze byc, jak tematyka fajna. Po Byczkach i Trudnym trupie, ktore to mnie zalamaly, te fajnie sie czytalo. Jakbys cos jeszcze znala z gatunku zagadek z przeszlosci + watek kryminalny w tle to daj znac. Nie musi byc arcydzielo, lektura lekka i przyjemna tez moze byc, a nawet lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to musi być Chmielewska czy piszesz tak ogólnie o zagadkach plus kryminale?

      Usuń
  10. Ogolnie. Chmielewska na ogol pisala o zagadkach kryminalnych wspolczesnych. A ja szukam wlasnie takich wplecionych w przeszlosc. Poszukiwania skarbow, ukrytych przez przodkow albo i nie przodkow, grozna konkurencja czajaca sie na ten skarb. Kiedys cos takiego czytalam Poplawskiej "Cien dlugiego ramienia" - chyba taki byl tytul. Jakbys cos takiego kiedys czytala to daj znac. Tyczasem poczytam Harpie, tez dobrze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez skarbów, ale zagadki z przeszłości znajdziesz u Marthy Grimes w "Hotel Paradise" - http://mcagnes.blogspot.com/2010/02/hotel-paradise-martha-grimes.html
      Bardzo polecam też "Córkę czasu" Tey - uwielbiam to :) http://mcagnes.blogspot.com/2010/02/corka-czasu-josephine-tey.html

      Jeszcze poddam pod rozwagę Katarzynę Kwiatkowską i jej kryminały - ona całą fabułą sięga w przeszłość, znakomicie mi się czytało.
      http://mcagnes.blogspot.com/search/label/Katarzyna%20Kwiatkowska

      Jak jeszcze coś mi przyjdzie na myśl, to dopiszę.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń