środa, 22 października 2014

[Thorgal] "Władca gór" Rosiński, Van Hamme


Ho ho ho! Ho ho! Tak sobie hohocham, bo w końcu trafiłam na wielce nietypowy tom przygód Thorgala. Nietypowy, bo:
- nikt nie czyha na rodzinę Thorgala
- nikt ich nie porywa ani nie więzi
- Aaricia nie wzdycha "Och Thorgalu"
- nie ma Wikingów
- nie ma ludzi z gwiazd
- nie ma bogów

Cóż więc jest? Góry, kotlina w górach, mała chatka - a w niej, w zależności od tego, w jakim czasie tam jesteśmy, albo para młodych ludzi ciężko pracująca na swoje utrzymanie, albo pustka i zimny wicher hulający po kątach.
Kim jest tytułowy Władca gór? W zależności od czasu - albo groźnym i okrutnym panem, albo młodym, chciwym chłopcem albo też dojrzałą, zmęczoną kobietą.

Thorgal, chłopak i kobieta skaczą sobie w czasie jak wsza po grzebieniu, nie przejmując się wcale łańcuchami przyczynowo-skutkowymi (łańcuchy są dla raperów!). Tu jeden zaznaczy rysę na ścianie, jak Tony Halik, tam inny natknie się na samego siebie, gdzie indziej znów zastawią pułapkę z zamiarami mało pokojowymi. Dzieje się. Nie nudziłam się ani sekundy.

"Władca gór", tom piętnasty serii Thorgal, scenariusz Jean Van Hamme, rysunki Grzegorz Rosiński, przekład z francuskiego Małgorzata Markowska, "Orbita", Warszawa 1990.

2 komentarze:

  1. A dlaczego "jak Tony Halik"? Gdy tako pacholę ten tom czyta się po raz pierwszy, to (jak wyraziła się raz córka) "mózg swędzi od myślenia".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie żarciątko małe, kiedyś się pisało po płotach "Tu byłem. Tony Halik".

      Usuń