poniedziałek, 27 marca 2017

"Codzienna walka" Manu Larcenet


To bardzo ciekawy komiks. Na pierwszy rzut oka niepozorny, bez wybuchów, superbohaterów czy uniesień miłosnych.  Na czym polega siła tego utworu? Tego nie wiedziałam od razu. Musiałam ten komiks przeczytać, przeoglądać i przemyśleć, zanim, się dowiedziałam. 

Opisano tu życie człowieka, który zdaje się, niczym szczególnym się nie wyróżnia. Młody człowiek, Marco, z zawodu fotografik. Wolny strzelec, pracuje jeżdżąc po świecie i robiąc zdjęcia. Uczęszcza też regularnie na sesje psychologiczne, ponieważ cierpi na dokuczliwe stany lękowe. Co jakiś czas odwiedza brata, gadają wtedy całymi nocami i opalają się trawą. Marco jeździ też do rodziców, ale na krótko. I to jest właśnie ta brunatno-zielona skórka: człowiek, jakich wielu, życie jakich wiele. Cóż on może mieć w sobie takiego, co mogłoby nas porwać czy zaciekawić? 

Ha! 
Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Marco jest zwyczajny, czasem denerwujący, czasem przesympatyczny, a czasem po prostu w porządku. 

Czy to nie jest tak, że to właśnie zwykłe życie tak wciąga, bo jest podobne do naszego? Z tymi wszystkimi dylematami i wyborami? Marco jest czasem samolubny - a kto z nas nie jest? Czasem wikła się w jakieś skomplikowane układy - jak my wszyscy. Wielbi mistrzów fotografii, tańczy ze szczęścia, gdy ma z nimi wystawę fotografii. Potem spadają mu klapki z oczu, gdy widzi hipokryzję kolegów po fachu. Trudno mu jest dogadać się z rodzicami, zwłaszcza ojcem, u którego postępuje choroba Alzheimera.
 Jeszcze trudniej jest po śmierci ojca. Tak samo skomplikowany i nieco egoistyczny jest jego związek z dziewczyną. Ale jednocześnie chłopak jest wyjątkowo wrażliwy na krzywdę i niesprawiedliwość społeczną.

Budzi podziw to, że ten nader niedoskonały młody (jeszcze) człowiek walczy każdego dnia.  Ze swoimi wadami i niedoskonałościami, ze sprzecznościami zaszytymi w życiu. Wygrywa czy nie wygrywa - i tak gościa lubię. Bo się nie poddaje, bo kocha życie, bo dostrzega piękno świata w drobiazgach, takich jak jaskółki na drutach.


Rysunki są jak cały komiks, niby zwyczajne, ale tak głęboko prawdziwie, że aż chce się przygarnąć do serca kilka kadrów. Przeczytajcie ten komiks. Dowiecie się, jak można walczyć, choć pewnie większość z nas i tak to robi.


 Dziękuję za komiks Wydawnictwu Komiksowemu!



"Codzienna walka" Manu Larcenet, tłumaczenie Wojciech Birek, Wydawnictwo Komiksowe, Warszawa 2016. 

2 komentarze:

  1. Prześwietna ta okładka! A i całość zapowiada się na bardzo wartościową opowieść. Bardzo dobrze, że w Polsce wydawcy sięgają i po takie komiksy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten akurat wydawca pod tym względem nie ma sobie nic do zarzucenia.

      Usuń