wtorek, 29 czerwca 2021

"Rój Hellstroma" Frank Herbert


 Pisze  Adam Roberts we wstępie, że warto się zapoznać z filmem "Kronika Hellstroma", opowiadającym o życiu owadów z komentarzem quasi-apokaliptycznym. Zerknęłam na fragment znaleziony na yt, ale porzuciłam szybko. Książka jest ciekawsza. 

"Rój Hellstroma" to historia konfrontacji dwóch sił, przy czym, jeśli rzecz traktować dosłownie, to spór między jedną z rządowych agencji a doktorem Hellstromem i jego zespołem; a jeśli globalnie, to między ludźmi i nieludźmi. 

Agencja rządowa (w książce nie sprecyzowano, o jaką chodzi, słusznie, im więcej tajemnic, tym ciekawiej) jest zainteresowana farmą Hellstroma. Naukowiec rzekomo kręci tam filmy przyrodnicze, a agenci rządowi podejrzewają, że to tylko przykrywka, a w rzeczywistości jego ekipa pracuje nad nowym rodzajem broni. Well, trzeba to sprawdzić, myślą sobie panowie w garniturach i wysyłają jednego, drugiego i trzeciego tajniaka na przeszpiegi, zaś ci tajniacy nikną. Pyk i znikł. Bardzo to niepokojące, więc agencja rzuca w rejon farmy Hellstroma coraz większe siły, zmienia taktykę, próbuje dyplomacji, cokolwiek, byle się udało.

Doktor Hellstrom ze swojej strony mocno się gimnastykuje, by złapanych tajniaków dobrze spożytkować, kolejnych trzymać z daleka od sekretów, swoich robotników utrzymywać w gotowości bojowej, a naukowców dopingować do jak najszybszej pracy. Bo oni rzeczywiście coś konstruują. 

To przepychanka, kto okaże się silniejszy, kto ma więcej asów w rękawie, bądź kto jest w stanie zniszczyć większą połać ziemi. Czyli kto będzie miał władzę na ziemi. Och, czy zawsze musi chodzić o tę władzę?...

Rój Hellstroma okazuje się być tworem nieludzkim, choć poszczególni jego członkowie wyglądają jak ludzie (no, większość). Inne cele, inne pragnienia, brak uczuć, tylko potrzeby i organizacja ukierunkowana na zaspokajanie tych potrzeb. To doskonałe przedstawienie tego, co zwykliśmy  podziwiać w rojach pszczół: współpracę, specjalizację, bezwarunkowe oddanie i poświęcenie. Tyle że tym razem ten rój zagraża rodzajowi ludzkiemu i to jest zgroza, mówię wam, zgroza. 

Jak jednak przedstawił Zajdel w "Wyjściu z cienia" (tam również owady zagrażają ludzkości), nie jest to sytuacja bez wyjścia. I tego się trzymajmy. 

Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję wydawnictwu Rebis.  

"Rój Hellstroma" Frank Herbert, tłumaczył Andrzej Jankowski, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań, 2021.

9 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy ten koncept roju, dobrze mi się czytało tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz idę do Ciebie poczytać recenzję, wiem, że pisałaś, ale świadomie zostawiłam ją sobie na później :)

      Usuń
  2. Miałem wahania, czy to któryś ze słabych Herbertów, ale ok, biorę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to było z tych słabych, przypomnisz? Zobaczę, czy mam w bibliotece ;)

      Usuń
    2. Ta nieszczęsna Gwiazda Chłosty, o której Charlie pisał. I bodaj Zielony mózg, czy jakoś tak.

      Usuń
    3. Znalazłam Gwiazdę chłosty. To znak?

      Usuń
    4. To ja się podłączę i zapytam: a co jest dobre spoza Diuny?

      Usuń
    5. A może by tak Diunę komiksową? Właśnie skończyłam i było to dobre skończenie.

      Usuń