poniedziałek, 14 lutego 2022

"Ewolucja według Calpurnii Tate" Jacqueline Kelly

 


To w  gruncie rzeczy dość smutna (ale nie od razu) opowieść o dziewczynce wychowującej się w rodzinie plantatora bawełny. Calpurnia Tate ma jedenaście lat,  sześcioro braci, mamę fantastycznie ogarniającą dom przy pomocy służby, tatę zajętego plantacją oraz dziadka, którego wszyscy jakby trochę się boją. 

Calpurnia interesuje się przyrodą. Obserwuje mrówki, ptaki, psy i koniki polne. Zapisuje swoje obserwacje w Notesie (już ją kocham), ale nie poprzestaje na tym - stawia sobie pytania, myśli i wyciąga wnioski. Nieoczekiwanie w jej pasji wspiera ją dziadek, po pierwsze oferując do przeczytania "O powstawaniu gatunków"Karola Darwina, po drugie zapraszając ją na wspólne wyprawy,  podczas których po prostu z nią rozmawia o świecie. Dla  niej to niesamowity dopalacz, rozwija się intelektualnie, bo w szkole uczy się jedynie czytania, ortografii, arytmetyki i kaligrafii. Jeszcze dobrych manier i robótek ręcznych. Smutne. No dobrze, to było rok 1899, to nieco zmienia postać rzeczy, ale i tak...

Praca Calpurnii z dziadkiem jest fantastyczna i ta część książki jest po prostu cudowna,  tym bardziej, że wpleciono tu życie codzienne dziewczynki, szkoła, zabawy z braćmi, znienawidzone lekcje gotowania i wszystkie te drobiazgi,  z których składają się godziny. Tylko im dalej w książkę, tym smutniej, bo Calpurnia zdaje sobie sprawę, że:
"Wszyscy oczekują, że poświęcę życie mężowi, dzieciom i gospodarstwu. Że zrezygnuję z badania Natury, z Notesu, z mojej  ukochanej rzeki. [...] Moje życie było stracone. Czemu tego wcześniej nie spostrzegłam? Znalazłam się w pułapce. Jak kojot z łapą w potrzasku" [s.216]
Jakie to niesprawiedliwe i smutne. Tak jak melancholia rodziców dziewczynki, gdy ta czyta im listę rzeczy, które chce zrobić, a właściwie zobaczyć przed śmiercią:
"[...] iluzjonistę Harry'ego Houdiniego, Ocean Spokojny lub Atlantycki, jakikolwiek ocean, wszystko jedno, wodospad Niagara, Coney Island w Nowym Jorku, kangura, dziobaka, wieżę Eiffla, Wielki Kanion, śnieg".[s.324]

Oni sądzą, że to jedynie mrzonki. A jednak! Nim minie noc od wypowiedzenia tych życzeń, spełni się jedno z nich - Calpurnia zobaczy śnieg, który w tym upalnym amerykańskim hrabstwie Caldwell spadnie absolutnie nieoczekiwanie,  a przy tym magicznie. 


"Ewolucja według Calpurnii Tate" Jacqueline Kelly, tłumaczyła Katarzyna Rosłan, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2016.

7 komentarzy:

  1. A w drugim tomie robi się jeszcze smutniej, bo bohaterka się szarpie, a autorka nie bardzo jej daje nadzieję :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nie czytam drugiego tomu, nie chcę :(

      Usuń
    2. No wiesz, postepy emancypacji w tamtych czasach nie mogły być za szybkie. Poczytaj. Chociaż wtedy Ci będzie brakować tego trzeciego tomu, co to go autorka nie napisała.

      Usuń
    3. Tym bardziej nie chcę. Calpurnia to taka Flawia sto lat wstecz, prawda?

      Usuń
    4. Z grubsza, chociaż jednak bardziej konwencjonalna.

      Usuń
    5. I mniej kryminalna ;)

      Usuń