"Mgła" Anny Brzezińskiej wcale nie była dla mnie łatwą książką, o nie.
Zbijała z tropu sposobem snucia opowieści, brakiem dialogów, niemożnością (zrazu) określenia głównego bohatera. Słowem, jest to powieść tak różna od tego, co zwykle czytam, że długo się za nią zabierałam, a raczej wgryzałam. I póki to ja chciałam czytać, kulało.
Aż odkryłam, że ta powieść chce, bym się w nią wsłuchała, poddała, nie dociekała, skupiła i tylko podążała myślą za opowiedzianą w niej historią. Wtedy rozwinie się jak czerwony dywan u moich stóp, nic, tylko wkroczyć i śmiało podążać przed siebie.
Stanie się jasne, że wysłuchuję właśnie opowieści ze średniowiecznego włoskiego miasta. Jeden z gawędziarzy snuje opowieść o tym, jak wyruszył z miasta, aby na pobliskiej górze odszukać i pokonać smoka. Drugi gawędziarz opowiada o tym, jak do miasta zbliżają się wrogie siły i mieszkańcy muszą stawić im czoła. Łączą się te historie, spięte, jak złotą klamrą, istnieniem baśniowego stworzenia, o którym właściwie było wiadomo od początku, ale nie tak do końca.
Anna Brzezińska czaruje słowem, zabierając w miejsca, o których mi się nie śniło, w czasy, o których wiem tak niewiele, a ona niemal wszystko.
Dodam jeszcze, że autorka prowadzi stronę na Facebooku, gdzie zamieszcza opowieści z dawnych lat, przybliżając i wyjaśniając historię, a właściwie Historię tak, jak nikt inny. Mistrzyni. Jeśli ktoś jeszcze nie obserwuje "Anna Brzezińska", to BARDZO polecam.
"Mgła" Anna Brzezińska, Wydawnictwo Literackie, 2024.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz