poniedziałek, 23 maja 2011

"Limes inferior" Janusz A. Zajdel (będzie chaotycznie, uprzedzam)


Dla miłośników s-f ten tytuł nie powinien być tajemniczy czy nieznany. Dla mnie nie jest - czytałam to będąc jeszcze dziecięciem, czy tam młodą młodzieżą (strasznie dawno temu). Ale nie zapomniałam treści, jak to mam w zwyczaju, bo Sneera trudno zapomnieć.

Sneer to genialny lifter, czyli człowiek trudniący się mało legalnym zajęciem: podnoszeniem klasy. Bo ludzie są podzieleni na klasy w zależności od inteligencji - i ten nieszczęsny podział determinuje życie na ziemi. Jeśli ktoś ma klasę najwyższą, czyli zero, jest KIMŚ. Ten z jedynką jest o klasę niżej, ale to też jest Ktoś. I tak dalej. Najniżej jest szósta klasa. Od klasy zależy wszystko: mieszkanie, praca, pozycja społeczna, zarobki, możliwości. No i liczba punktów, tych czerwonych, zielonych i żółtych... Dlatego taki człowiek jak Sneer, inteligent z faktyczną klasą zero, może całkiem nieźle się utrzymywać, oszukując system tak, by jego klienci na testach wypadali lepiej, a na ich kluczach zaprogramowano klasę o oczko wyżej.

Właśnie, klucze! Interesująca rzecz. Kalkulator, kalendarz, karta bankomatowa i dowód osobisty razem z czytnikiem linii papilarnych. Urządzenie wytwarzane za pomocą wyjątkowo zaawansowanej technologii, ale gdzie? Sneer myśli, że w instytutach, w których pracują zerowcy, ale przekonuje się, że nie - tam tylko rozpracowywują klucze. Spadły z nieba?
Powieść dzieli się na dwie części: pierwsza  opisuje losy Sneera, który jest przeciwko władzy i systemowi, druga zaś opisuje, jak to on się odnalazł po drugiej stronie barykady. Jak to u Zajdla, miałam możliwość przyjrzenia się społeczeństwu i procesom, jakie zachodzą w gnębionym...

/CIACH/

Nie, stop. Piszę to, co powyżej, kawałkami od kilkunastu dni, zastanawiając się ciężko nad każdym zdaniem - i jak widać, rezultat jest do baraniego ogona niepodobny. Co, do licha, mnie tak ogranicza i hamuje? Ano założyłam sobie, że napiszę słówko wstępu, potem co nieco o treści, oczywiście unikając spoilerów, przyjrzę się bliżej głównemu bohaterowi i jego przemianie, w końcu zgrabnie podsumuję, wtrącając uczone słowa, jak socjologia, analogia i tak dalej.
Te założenia się do bani w przypadku tej książki, muszę je zignorować.

Napiszę, że Sneer podobał mi się, jak był samotnym kowbojem typu Clint Eastwood, uzbrojony w intelekt zamiast rewolweru. Napiszę, że gdy przeszedł na ciemną stronę mocy, rozczarował mnie i zniesmaczył.
Czytanie (właściwie słuchanie) o tym, jak to jest po jednej i po drugiej stronie zera, jest fascynujące. Tak samo jak opis działania społeczeństwa, ten podział, klasy, punkty czerwone, zielone i żółte.

Natomiast zakończenie powieści jest dla mnie bardzo dziwne. Jakby niedopracowane? Odniosłam wrażenie, że Zajdel musiał w pośpiechu dokończyć "Limes inferior" i urwał ją, zawiesił, zostawił niedopowiedziane. Zasadniczo to ja lubię niedopowiedziane, niejasne, otwarte zakończenia, dające pole do własnych przemyśleń... ale nie tu. Tu mi ten uciekający Biały Królik nie pasuje, potrzebowałam kropki nad i, nie dostałam.
Trudno.

Książka dostaje najwyższą notę.

Limes inferior [Janusz A. Zajdel]  - KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE

6 komentarzy:

  1. Widzę maj u ciebie miesiącem Zajdla ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem właśnie w trakcie słuchania audiobooka, którego kiedyś wygrałam. Zostało mi jakieś5 rozdzialików, a więc godzinka słuchania. Mnie wybór Sneera nie denerwuje, jakoś spodziewałam się tego, jak również domyślam się zakończenia i wyjaśnienia, kto tym zajdlowskim światem steruje. Uważam, że powieść Zajdla przewyższa wszelkie hollywoodzkie matrixy. Jest fantastyczna!
    Aha, przyznasz, że lektor świetnie się spisał? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. bsmietanka - jeszcze będzie recenzja "Paradyzji" i "Ksi" - tak, maj został zdominowany :)
    Matyldo - lektor jest znakomity, to prawda. A sama książka fantastyczna (w dwóch znaczeniach tego słowa, oczywiście) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I mi wstyd, oj bardzo wstyd - Zajdla jeszcze ie miałam nawet w ręce, a podoba mi się chaos w recenzji. Lubię ksiązki które wprowadzają lekkie zamieszanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli wg tej powieści Ziobro powinien być dumny;-) Na mnie czekają opowiadania Zajdla, wezmę się do nich jak skończę z kotami i pewnie Cornwellem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bym "Limesowi..." maksimum nie dała. W dużej części przez to zakończenie, oczywiście.

    Co nie zmienia faktu, że jednak Zajdel to kawał (obuznaczeniowo) fantastycznego pisarza.

    OdpowiedzUsuń