piątek, 1 lipca 2011

"Zbieracz burz" Maja Lidia Kossakowska


Kto sieje wiatr, zbiera burzę. Nic więc dziwnego, że jeśli powstał "Siewca wiatru", to pojawił się również "Zbieracz burz". Słabo pamiętam "Siewcę", bo czytałam dawno temu; na szczęście to, co działo się wcześniej, czyli odejście Pana i nadejście Cienia, jest na tyle znacząco zasygnalizowane, że nie trzeba było sobie na gwałt przypominać poprzedniego tomu.

W "Zbieraczu" zresztą chodzi o coś zupełnie nowego. Myślałam, że Antykreator to najgorsze, co mogło spotkać Ziemię (w konwencji powieści M.L.K.), ale okazało się, że nie, że moja wyobraźnia do pięt nie sięga autorce (no, inna rzecz, że raczej się nad sposobami zdołowania ludzkości nie zastanawiałam). Można wymyślić coś jeszcze gorszego - zniszczenie Ziemi. Wcale nie przez siły Zła i Ciemności, a przez Anioła Zagłady - Daimona Freya, Abaddona, i to na wyraźny rozkaz Jasności, a więc Pana (którego co prawda w dalszym ciągu nie ma, ale wiadomości przesyłać może jak najbardziej). Dla Daimona to szok, bo jak można kazać zniszczyć ukochane miejsce Pana, Ziemię pełną ludzi; szok także dla pozostałych archaniołów: Gabriela, Michała, Razjela, Rafała. Lucyfera też to nie cieszy.

Teraz właśnie ostatkiem sił powstrzymałam się od opisania, co było dalej, jak Anioł Zagłady próbuje wypełnić wolę Pana, jak inni próbują go powstrzymać, jak ciągle biedak dostaje baty z różnych stron, jak tłucze innych, jak zdobywa nowych przyjaciół, jak ich traci, na szczęście nie na zawsze...
Niezwykłą mam siłę woli, bo nic nie napisałam, nic nie zdradziłam!
A to, co spotyka Ziemię, jest wyjątkowe i niezwykłe. Jak przeczytacie, to przyznacie mi rację.

Pani Kossakowska umie budować napięcie, zawiązać sprawnie akcję, wodzić trochę za nos czytelnika (ale w sympatyczny sposób), do tego tworzyć krwawe opisy magicznych rytuałów (brrr). Umie też przestawiać świat z powieści oczyma wielu z jej bohaterów. Tak, książka ma wielu narratorów, a każdy z nich przedstawia nam swoje emocje i myśli. Ciekawy zabieg, ale ma plusy i minusy. Plusem oczywiście jest pełny obraz, a minus, przynajmniej dla mnie, to to, że żaden z narratorów nie przedstawia się na początku swojej relacji, a że wszyscy mają myśli rozbiegane i chaotyczne, ciężko mi tak od pierwszego strzała ustalić, kto akurat się włączył. Tak, tak - jak zwolnię tempo czytania, jest mi łatwiej skojarzyć, ale fabuła jest tak wciągająca, że lecę do przodu galopem.

Ociupinkę mi też nie pasował główny bohater, Daimon Frey, skądinąd całkiem sympatyczny, ale nieco schematyczny - Brudny Harry, obowiązkowy, o złotym sercu, brutal, ciągle zbierający cięgi, jak Bruce Willis w szklanych pułapkach. Schematyczny, ale czyż nie kochamy właśnie schematów?

Zastępy Anielskie. Zbieracz Burz, tom 1 [Maja Lidia Kossakowska]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

3 komentarze:

  1. Widać, że znaczna przerwa między "Siewcą..." z "Zbieraczem..." wyszła temu drugiemu na dobre :)
    Mnie po zachwycie "Siewcą...", w "Zbieraczu..." czegoś zabrakło, a tych refleksji wszystkich kolejnych bohaterów było za dużo. Wolałam ich w wersji wcześniejszej. Nie można jednak zaprzeczyć, że "Zbieracza..." czyta się błyskawicznie i bardzo wciąga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja dopiero zabieram się za czytanie obu części, wiec nie wiem co mnie czeka, czy zachwyt czy rozczarowanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, zdecydowanie lektura nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń