czwartek, 2 lipca 2015

"Gładkie słówka" Margaret Millar


Powieść przeczytałam najpierw ja, a potem moja siostra. Zgodnie stwierdziłyśmy, że to bardzo dziwna książka. Nastawiłam się na kryminał, szukałam tego kryminału w powieści i szukałam. Już straciłam nadzieję, że znajdę, aż tu nagle, dosłownie na ostatnich stronach książki, znalazłam!

"Gładkie słówka", gdyby nie to zakończenie, nazwałabym powieścią obyczajowo-sensacyjną. Obyczajowe kawałki to te, gdzie poznawałam bohaterów powieści i zależności między nimi. Oto one:
Kilka par tuż po trzydziestce. Panowie jeżdżą na polowania i upijają się do upadłego, panie czekają z dziećmi w domu i złoszczą się (ale z nutką rezygnacji), że panowie tak sobie poczynają.

W to nudne życie wkrada się błysk niepewności, gdy niknie jeden z panów. Co, jak, dlaczego? Czy to wypadek, morderstwo, ucieczka, samobójstwo, romans? Żona i przyjaciele gubią się w domysłach. W tym momencie pojawia się policja, ale zapomnijcie o tym, że jakiś przystojny i błyskotliwy inspektor wysunie się na pierwszy plan i rozpocznie się spektakularne śledztwo.
Nie.

Wciąż nie wiedziałam, co jest grane. Dowiedziałam się oczywiście, autorka nie jest taka świnia, żeby człowieka zostawić w niepewności. Ujawnia, co trzeba, żeby powieść była kompletna. Przy czym wywraca książkę do góry nogami i na kilku ostatnich stronach istotnie robi się z tego kryminał.
Jednak te kilka stron to trochę za mało jak na mój gust.

Zaintrygował mnie fragment ze strony 86, gdzie córka dała matce "kawałek szanty zwyczajnej", najwyraźniej do zażycia, ale jak można zażywać szantę? Autorko, tłumaczko, o co tu chodzi?

"Gładkie słówka" Margaret Millar, tłumaczyła Marta Kisiel-Małecka, C&T, 2012.

2 komentarze:

  1. Szanta zwyczajna to roślina, która ma właściwości lecznicze: https://pl.wikipedia.org/wiki/Szanta_zwyczajna
    ale faktycznie nazwa na pierwszy rzut oka myląca :)
    Amatorka K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, nie przyszło mi do głowy, żeby sprawdzić na wiki, dziękuję Ci bardzo!

      Usuń