środa, 26 sierpnia 2015

"Zamknięty krąg" E.S. Gardner


 Już to kiedyś czytałam, ale z  braku laku (czytaj: braku innych Gardnerków) wzięłam do ręki jeszcze raz.

Szkic fabuły dla pamięci:
Do Madison City sprowadza się miejski adwokat A.B. Carr, niedługo potem niedaleko jego domu pada trup. Zamieszany jest w sprawę były więzień (klient Carra),  a adwokat natychmiast bierze go pod swoje skrzydła. Druga strona to miejscowy prokurator okręgowy, Doug Selby, całkiem niedawno wybrany na to stanowisko. O Selbym już pisałam tu. Trzecia to tępawy i zarozumiały szef miejskiej policji Otto Larkin. Larkin prze jak czołg, Carr wije się jak piskorz z gładkim uśmiechem na twarzy, a Doug (z pomocą szeryfa Rexa Brandona) po prostu robi swoje.
Po drodze wypływa następna sprawa, czyli zniknięcie sąsiada Carra. Obie sprawy się łączą, rozrastają, zahaczają o wyłudzenie olbrzymiego odszkodowania od towarzystwa ubezpieczeniowego, gdzieś po drodze pałęta się szantaż, pojawia się i samobójstwo, ginie też Bogu ducha winny policjant - słowem dzieje się bardzo dużo. Carr jest bystry, ale Selby nie ustępuje i w końcu wyjaśnia całą intrygę.

Co mnie zastanowiło, to to, że Gardner wywraca do góry nogami schemat ustalony w serii o Masonie, czyli bystry adwokat jest dobry, a powolny i nieustępliwy prokurator zły.
Proszę:
"- Takie są właśnie metody działania tych wielkich adwokatów, Rex. Oni wnoszą do sprawy własną osobowość, robią bezpłatne widowisko dla zebranych na sali sądowej. Przysięgli natychmiast zapominają, że przyszli nie na przedstawienie i werdykt "nie winien" jest po prostu wyrażeniem aplauzu dla aktora, który im przypadł do gustu.[...]
- Ale czy nie możesz zwalczyć wroga jego własną bronią? Nie możesz również zrobić takiego przedstawienia?
- Kiedy prokurator próbuje to robić - odparł Selby - tłum zwraca się przeciwko niemu. Oni uważają, że to prokuratorowi nie przystoi. Pozostaje mu tylko zamienić się w jednego z tych wzniosłych duchem, walczących o świętą sprawę prokuratorów, którzy prą naprzód machając rękami, wykrzykując, wrzeszcząc i miotając obelgi. To również jest komedianctwo, ale uchodzi za szczerość i zapał"[s.158]

"- Nie mieści mi się w głowie, żeby ktoś mógł coś podobnego zrobić - powiedziała Sylwia.
- A mnie tak - powiedział Selby. - Dlatego Carr tak się spieszy. To jeden z tych szybko myślących, pomysłowych, diabelnie sprytnych adwokatów, którzy nie mają sumienia." [s. 171]

Doskonała odtrutka dla kogoś, kto, jak ja, jest uzależniony od bystrych adwokatów z wielkiego miasta.

"Zamknięty krąg" E.S. Gardner, przełożył Wacław Niepokólczycki, Iskry, Warszawa, 1979.

P.S. Poszukuję do pożyczenia kilku kryminałów Gardnera, lista tutaj, jakby ktoś miał, to ja chętnie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz