sobota, 23 stycznia 2016

"Królowa Głodu" Wojciech Chmielarz


Przypadkowo przeczytana książka - czyż to nie brzmi zabawnie?
Nic nie poradzę, tak właśnie było, tę powieść przeczytałam, bo Andrzej mi pożyczył po tym, jak się przyznałam, że byłam na spotkaniu z Wojciechem Chmielarzem. Nie planowałam, ba, nie wiedziałam nawet, że pan Wojciech potrafi pisać i takie rzeczy, nie tylko kryminały. Takie to znaczy jakie?
Nieco fantastyczne, nieco westernowe, ciut postapokaliptyczne i odrobinę ironiczne.

Konstrukcja powieści mniej więcej typowa dla fantasy: główny bohater, Bram Huygens, zostaje wysłany z  misją, przepraszam, Misją. Ma znaleźć ważny artefakt i dostarczyć go swojemu szefowi. Poszukiwania się komplikują, Bram zdobywa sojuszników, wrogów nie musi zdobywać, sami przyłażą. Prosta misja (przepraszam, Misja) rozrasta się niepomiernie, bo co i rusz zza węgła wyskakuje jakaś przeciwność losu. Bram jest robiony w konia, wykorzystywany, podpuszczany - aż z końcu ma dość i zaczyna stawiać własne warunki.



Bardzo dynamiczna książka, nie można się oderwać, ale dla czytelnika, który zna już komisarza Mortkę, to żadna nowość. Bardziej mnie zaskoczył świat, który autor wykreował. Świat po bliżej nieokreślonym nieszczęściu, które dotknęło Ziemię - może wojna wszystkich z wszystkimi, może bomba atomowa, a może jeszcze coś innego. Dość, że ludzie przeżyli i jakoś sobie radzą, czyli dalej tłuką się między sobą. Głównie tłucze się Federacja z Korporacją.

Jednak nie byłam świadkiem walk, a tego, jak Bram wałęsa się po Kaźni, miejscu, gdzie może zdarzyć się wszystko. To miejsce przypomina nieco Dziki Zachód, albo może bardziej Klondike z okresu gorączki złota albo tuż po niej. Nie złoto jest tu cenne, a żywmetal (jak na mój gust to żelazo z odrobiną rtęci i empatii), którego wydobycie opłacało się kiedyś bardzo, a obecnie opłaca się jakby mniej. To przez warunki dziejowe: brak żywności, pola jałowieją, zwierzęta padają, a ludzie chorują na Głód, straszną, bolesną i śmiertelną chorobę.
Myślałam, że to tylko scenografia, barwna i plastyczna, ale nie! Tu wszystko ma swoje znaczenie, co się okaże pod koniec powieści i wydrze z piersi przeciągłe westchnienie "Ach, więc to tak?".

Postacie też niczego sobie. Bram sympatyczny (wiadomo, główny bohater musi budzić sympatię), myśliwy Lisiecki to taki Old Shatterhand, dziewczynka Daria z nadnaturalnymi zdolnościami przypominała mi nieco Mariszkę Shoehart, a doktor Carridan nawróconego doktora Mengele. Jest jeszcze szeryf Siren, niby z gatunku tych złych szeryfów i czarnych charakterów, ale nie przywiązujcie się za bardzo do tego wizerunku.
Niestety, są też chudzielce, stwory przypominające zombiaki, o matko, jakie one są paskudne. Zgadłam, skąd się wzięły, zanim autor to wyjaśnił, ha!

Napiszę jeszcze o tym, jak autor puszcza oko do czytelników, mówiąc ustami Brama o poszukiwanym artefakcie, czyli mieczu"
"- Pierwszy Miecz to coś więcej niż kawałek żywmetalu. To coś więcej niż nawet symbol władzy księcia Kuźni. Pierwszy Miecz, na równi z krwią, jest tej władzy legitymizacją. A ponieważ cała książęca krew została przelana podczas rzezi, ten kto ma miecz staje się władcą księstwa". 
Wtedy skrzywiłam się - no błagam, co to za brednie z tym mieczem, banialuki mające usprawiedliwić poszukiwania? Przerzuciłam stronę i czytam dalej:
"- Uther nigdy nie zwracał uwagi na takie bzdury. [...] A więc będzie wojna. [...] Tak... Miecz to doskonały pretekst, prawda?"

Uśmiechnęłam się, ktoś tu czyta w myślach czytelnikom!

Całość przeczytałam z przyjemnością, bardzo dobra książka, oprócz fragmentów o chudzielcach. Te kawałki były tak straszne, że czytałam je ze ściśle zamkniętymi oczami.

Andrzeju, jeszcze raz dziękuję. Panie Wojciechu, a jeszcze jakieś książki fantastyczne pan planuje, czy okopał się pan tak  w kryminałach, że nawet głowa nie wystaje?

"Królowa Głodu" Wojciech Chmielarz, Code Red, Bookrage 2014.

14 komentarzy:

  1. Jakoś zbytnio nie poczułam magnesu do tej książki.. No trudno. Może prędzej przeczytałby ją mój Tata, ale nie ja.

    Pozdrawiam serdecznie,
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Twój tata ma czytnik, to serdecznie polecam!

      Usuń
  2. Nawet nie wiedziałam, że coś takiego się ukazało. Chmielarza czytałam, podobał mi się, a tu proszę, tak zmiana scenerii!... Biorę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie wiedziałam, Andrzej mi palcem pokazał i jestem mu szczerze wdzięczna.

      Usuń
    2. Szukam, szukam, a tu się okazuje, że to jakiś biały kruk :-( Nigdzie nie można kupić, czy to naprawdę było tylko w ramach Book Rage w 2014?...

      Usuń
  3. No to się cieszę, że nie tylko mnie się spodobało :-)
    Ta powieść jest taka odświeżająco inna, niby wszystko już gdzieś było, ale autor połączył to tak jakoś sprytnie… Czytałem z przyjemnością, a to ostatnio rzadko mi się zdarza ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza połączenie westernu z zombiakami udane. I piszę to całkiem serio.

      Usuń
  4. Agnes - rozpaliłaś mą ciekawość! Zwłaszcza, że klimaty postapo uwielbiam. A przyznam się, że podobnie jak Agnieszka Hofman nie zdawałem sobie sprawy, że pan Chmielarz oprócz kryminałów takie rzeczy tworzy. Mam nadzieję, że książkę ogarnę jeszcze w tym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałem zdecydowaną większość książek Pana Chmielarza. Moim zdaniem nie powinien ruszać fantasy.Książka bardzo słaba.Pomieszanie z poplątaniem czasów. Bunkry przeciwatomowe, zamki,rycerze,karabiny,szlachta itd,itp.Co to ma być?Pomyślcie logicznie.No własnie,zero logiki.Osobiście życzę Panu Chmielarzowi powodzenia.Jednak niech zostawi ten w/w gatunek i pozostanie przy sensacji i kryminale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, dzięki za komentarz. Wiesz, literatura fantasy ma to do siebie, że może czerpać garściami zewsząd, toteż to pomieszanie ma sens (a w przypadku tej książki także sporo wdzięku).
      Jeśli chodzi o sensację i kryminał, zbyt mocno skręca pisarz w stronę turpizmu. Toteż niech zostawi ten gatunek i pisze jeszcze więcej fantasy.

      Usuń
  6. Absolutnie się zgadzam! Książka mnie całkowicie zaskoczyła, czyta się obłędnie. Nigdy nie lubiłam fantasy, a tu takie cacko! Kryminały Chmielarz też ma bardzo dobre, ale "Królową Głodu" będę długo pamiętać, a jestem dopiero w połowie :)

    OdpowiedzUsuń