czwartek, 14 marca 2019

"F**k plastik. 101 sposobów jak uwolnić się od plastiku i uratować świat"


To nie ulega wątpliwości - zalewa nas plastik pod różnymi postaciami. Kiedyś zachwycaliśmy się wygodą jednorazowych naczyń i sztućców (na przykład na piknikach) czy jednorazowych maszynek do golenia (tak przy okazji, czy ktoś rzeczywiście używa ich JEDEN raz i wyrzuca?). Teraz wiemy, że ta wygoda okupiona jest kolosalnym skażeniem środowiska plastikiem. Hałdy śmieci na wysypiskach, pływająca wyspa odpadków na oceanie, wszędzie powiewające torebki plastikowe... sami wiecie, jak to wygląda.

Zauważają to ludzie, zauważają instytucje i rządy niektórych państw. Gdzieś tam wprowadzono zakaz sprzedaży pewnych jednorazowych przedmiotów z plastiku, coraz częściej można kupić produkty do własnego opakowania, segreguje się śmieci i tak dalej.


Co może zrobić zwykły człowiek? Sporo. W książce jest mnóstwo podpowiedzi, jak uczynić świat wokół siebie nieco mniej zanieczyszczonym. I za to daję plusa, bo warto edukować.

Minusów jednak znalazłam więcej. Na przykład za brak autora: książka podpisana jest jako praca zbiorowa, no ale dlaczego ktoś, kto poświęcił czas na jej przygotowanie, nie chce się pod tym podpisać? Czyżby stażyści/ studenci usiedli, pogrzebali w internecie i pościągali porady, do jakich tylko udało im się dotrzeć? Mam czasem wrażenie, że ściągali byle co, byle tylko dobić do magicznej liczby 101.

Ot, choćby sprawy toaletowe. Proponują używanie chusteczek wielokrotnego użytku do podcierania tyłka (porada 54) lub uruchamianie spłuczki w toalecie nie za każdym razem, jak się sika, bo przecież "Nasz mocz jest niemal sterylny, a ewentualne zarazki uwalniają się z niego głównie podczas spłukiwania" (porada 99). Serio? A co ma spłukiwanie do plastiku? Owszem, oszczędza się wodę, ale tu już jakby autorzy rozmieniali się na drobne.

Mocno mnie zastanowiło zdanie w rozdziale "Zakazać plastikowych długopisów".
"Pióra [wieczne] w większości są wykonane ze stali nierdzewnej, ale już stalówki często mają plastikowe, z plastiku są też wykonane naboje do nich." Really? Jest odwrotnie: pióro z plastiku, stalówka ze stali. I ani słowa o tłoczkach, dzięki których można wyeliminować naboje.  Pfff.

Reasumując: sporo porad, ale dużo jest oczywistych albo zdawkowych, całość jest dla  mnie chaotyczna i niedopracowana.

Tym niemniej polecam, co następuje: segregację śmieci, chodzenie z własną torbą na zakupy, mycie słoików, nie używanie słomek i co wam tylko się podoba, byle ten plastik w naszym otoczeniu trochę ograniczyć.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.

 "F**k plastik. 101 sposobów jak uwolnić się od plastiku i uratować świat", praca zbiorowa, przełożyła Magda Witkowska, Prószyński i S-ka, Warszawa 2019. 

7 komentarzy:

  1. Nie wyobrażam sobie nie mieć przy sobie lnianej torby. Jak np. torbę mam już wypchaną, to bierzemy po prostu karton. Mam uszyty worek na jabłka/pomidory. oczywiście segregujemy i staramy się wykorzystywać wszystko maksymalnie. Ale na np. higienie osobistej nie będę skąpic. Nie przekonują mnie np. kubeczki menstruacyjne, a już mnie wykręca jak czytam o wielorazowych podpaskach - przecież nie są higieniczne i trzeba je prać (marnowanie wody).
    Co do samego plastiku, to wydaje mi się, że to producenci mogliby pójść po rozum do głowy, bo wszystko jest pakowane w plastik. Czy trzeba, czy nie trzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woreczki sama planuję sobie poszyć, bo to bardzo praktyczne.
      Myślę, że bardzo ważne jest kierowanie się zdrowym rozsądkiem. Gdzieś tam przeglądałam grupę zero waste i trafiłam na wątek dziewczyny, która mocno jest wdrożona w redukowanie śmieci, plastiku, ekologię. I chciała polecieć na wakacje w ciepłe kraje, tylko miała wątpliwości, czy to eko. Z komentarzy dowiedziałam się, że ślad węglowy takiej wycieczki jest kolosalny i kategorycznie powinna porzucić myśl o tym (no, to ekstremiści, były też inne głosy).
      I zgłupiałam.

      Usuń
    2. Takie grupy pełne są niestety neofitów, którzy by zabili za jedną jednorazówkę... Wypisałam się z większości, bo zamiast mądrych porad naczytałam się shitstormów...

      Usuń
  2. Agnieszko, czy pożyczysz mi tą książkę?
    Ja segreguję śmieci od ponad 20 lat (zaczęłam w podstawówce), staram się używać jak najmniej jednorazowych foliówek, ale tak jak większość osób nie zrezygnowałam z wszystkiego co plastikowe (choćby pieluchy dla dziecka) i chętnie przeczytam czy coś jeszcze mogę mądrze wykorzystać z porad autorów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie mam jej fizycznie, ale gdy natrafię, na pewno odłożę dla ciebie.

      Usuń
  3. Miałam podobne odczucia, kiedy przeglądałam ją w empiku. Z jednej strony rady bardzo oczywiste (jak ta bawełniana torba), z drugiej wydumane lub nie do końca związane z tematem. Choć jak kiedyś spotkam za kilka złotych na taniej książce, to pewnie się i tak skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydumane lub jakoś wynaturzone. A czasem zwyczajnie poprzekręcane. Akurat znam się na piórach, wypatrzyłam więc babola, ale ile takich baboli przepuściłam, bo się nie znam?

      Usuń