niedziela, 3 listopada 2019
"Magia bioinżynierii" Adam Piore
Żyjemy w tak ciekawych czasach, że możemy z ciałem ludzkim wyczyniać różne cuda. I wcale nie chodzi mi o tatuaże czy piercing, tylko o głębsze zagadnienia. Jakie? O tym właśnie jest ta książka.
"Magię bioinżynierii" podzielono na trzy główne części: pierwsza dotyczy właśnie ciała (powyżej niezręcznie się wyraziłam, chodziło mi właściwie o człowieka jako całość, a nie o ciało ludzkie), druga zmysłów, a trzecia mózgu.
W każdej części opisane są badania i eksperymenty, które brzmią trochę jak pieśń przyszłości, ale przecież są całkowicie namacalne, udokumentowane i opisane.
Tak jak przypadek Hugh Herra, który stracił obie nogi wskutek odmrożenia. Ponieważ Hugh nie umiał obejść się bez sportu (wspinaczki), zajął się badaniami nad protezami nóg i osiągnął zadziwiające rezultaty. Sporo w tej części rozważań, że rozwój nauki w tym właśnie zakresie jest mocno narażony na wypaczenia i naciski, na przykład ze strony zawodowych sportowców (ach, ta pogoń za rekordami).
Rozdział dotyczący zmysłów zainteresował mnie szczególnie. Ponieważ moja córka jest zaopatrzona w dwie protezy zmysłu słuchu, chciałam doczytać, co ciekawego o tym piszą. Odrobinę się rozczarowałam, bo choć temat implantów ślimakowych jest poruszony, to niemrawo (a to jedyna na chwilę obecną proteza słuchu!). Krótko omówiono zasadę działania, a jedyną ciekawą dla mnie informacją było to, iż to dzięki determinacji pacjentów udało się udowodnić korzyści z implantów.
Wyjątkowo ciekawa jest za to kwestia wykorzystywania zmysłu słuchu do widzenia. To naprawdę możliwe, choć trudne do pojęcia. Daje to szansę poprawy jakości życia wielu niewidomym osobom, oczywiście pod warunkiem upowszechnienia tej metody.
To, o czym czytamy w części dotyczącej mózgu, to już zupełny kosmos. Choć - paradoksalnie - znany mi, głównie z filmów, dość dobrze. Bo wiecie, w filmach to wygląda bardzo efektownie i robi wrażenie, gdy sparaliżowany człowiek, wykorzystując aktywność fal mózgowych, może sterować różnymi urządzeniami (pamiętam to z doktora House'a): komputerem, wózkiem itp. Tu właściwie nie chodzi o sterowanie, tylko o możliwość komunikacji człowieka uwięzionego w ciele z innymi ludźmi. Brak komunikacji to bardzo uciążliwa i cholernie trudna sprawa - uwierzcie mi, wiem, co mówię.
Cała książka, mimo że naszpikowana trudnymi tematami, napisana jest w sposób przystępny, jasny i przejrzysty. Uważam, że to wielka sztuka, pisać łatwo o trudnych rzeczach i chylę czoła przed autorem i tłumaczem, który zaiste niełatwe miał zadanie. Wchłonęłam sporą dawkę wiedzy i... optymizmu. Przekonałam się, że na świecie jest wielu ludzi, którym zależy na poprawieniu życia innym ludziom. To bardzo budujące.
Książka przeczytana dzięki współpracy ŚBK z Wydawnictwem Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Brała także udział w wyzwaniu Trójka e-pik na blogu Książki Sardegny.
"Magia bioinżynierii. Ciało, geny i medycyna przyszłości" Adam Piore, tłumaczenie Grzegorz Ciecieląg, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków, 2019.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ta książka jest z pewnością ciekawa, ale chyba po nią nie sięgnę... Nie czuję, że to w moim stylu, choć przyznaję, że po literaturę z medycyną w tle (która notabene stała się ostatnimi czasy bardzo popularna) sięgam dość chętnie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, to literatura mocno specyficzna i dla naprawdę zainteresowanych tematem.
Usuń