sobota, 29 marca 2025

"Sprawa Abrahmaczika. W paszczy brunatnej hydry" Monika Kassner


 Monika Kassner jest znana ze śląskich kryminałów, w których główną rolę odgrywa radca prawny Adolf Jendrysek. W tym tomie radca wpada w naprawdę poważne kłopoty, bójcie się!

Jest rok 1934. Hindenburg (czyli Zabrze). W swoim mieszkaniu zostaje znaleziony martwy urzędnik państwowy, Leo Abrahamczik. Czy to samobójstwo,  na co wskazuje znaleziony list pożegnalny, czy też zabójstwo?  Nadburmistrz Hindenburga, Max Fillush twierdzi, że to drugie, ba, może już wskazać winnego - właśnie Jendryska. Automatycznie radca staje się ściganym i grozi mu realne  niebezpieczeństwo. Wtedy do akcji wkraczają jego przyjaciele oraz sojusznicy i starają się mu pomóc. Najlepiej byłoby,  gdyby odkryli tożsamość prawdziwego zabójcy. Normalnie zająłby się tym Jendrysek, ale nie może się pokazywać na mieście, nawet w domu nie może się schronić, cóż! Śledztwo dzieje się więc bez jego widocznego udziału, ale Adolf nie umie się powstrzymać od dedukcji i szukanie winnego jest hybrydowe, trochę zdalne, a trochę nie. 

Cieszy mnie  ogromnie obecność w książce (dobitna i wyraźna) żony Adolfa, Hajdelki. Z nieco zrzędliwej, często niezadowolonej kobiety (dodajmy, że niezadowolonej na wyraźne życzenie męża, który za dużo czasu poświęca na pracę) przemienia się w energiczną wojowniczkę. I tu ją rozumiem,  wściec się można, gdy męża wiecznie w domu nie  ma, trzeba zakasać rękawy i przywlec łobuza za kołnierz, niech się nie szlaja wiecznie po mieście! A tak na serio, to dobrze, że Hajdelka wyszła z cienia. Jak pokazuje choćby historia powstań śląskich, śląskie kobiety są wyjątkowe: odważne, zaradne i oddane całym sercem sprawie.

Jak zwykle, robi wrażenie dbałość o szczegóły historyczne, czy to chodzi o nazwiska, wydarzenia, czy też o topografię miasta, co w sumie nie powinno dziwić, zważywszy na specjalizację autorki. Mieszkańcy Zabrza z pewnością będą umieli "odnaleźć" się w książce, choć oczywiście dziś miasto wygląda inaczej. W książce niektóre dialogi są po śląsku, ale nic się nie martwcie, zrozumiecie, bo są tłumaczone. 

Mam jednak takie niejasne, niesprecyzowane bliżej wrażenie, że historycznie poszło świetnie, ale kryminalnie już gorzej, fabuła trochę rwała, a sposób wykrycia sprawcy nie był dla mnie klarowny.  

Jest jeszcze coś, co stanowczo mi się nie spodobało. W jednej ze scen w książce jeden człowiek robi drugiemu krzywdę za pomocą pewnego narzędzia. Wybór tego narzędzia jest, hmmm, niewłaściwy. To NIE JEST odpowiednie narzędzie!

Mimo zastrzeżeń ten tom stanowi spójną całość z trzema poprzednimi. Miłośnikom retrokryminałów polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce. 

"Sprawa Abrahmaczika" Monika Kassner,  Silesia Progress, 2024.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz