środa, 29 kwietnia 2009

Wróciłam z Londynu

Gdzie zostawiłam dwie pozycje sprezentowane londyńskim znajomym: "Autonauci z kosmostrady" Cortazara oraz "Jędrne kaktusy" Wawrzyńca. Przy czym zaznaczam, że pierwszą to spod serca sobie wyrwałam, albowiem nie przeczytałam jej jeszcze. Po powrocie skończyłam szybciutko "Życie Pi" Martela i powiem tak: jestem na nie. Dlaczego? Później napiszę...

1 komentarz:

  1. "Życie Pi" na nie? Dawno czytałem, ale wspominam raczej jako podobałomisię :)

    OdpowiedzUsuń