środa, 27 maja 2009

"Oko na niebie" P.K. Dick

Dick znany jest z psychodelicznych wizji w swoich książkach i ogólnie z nieco "innego" spojrzenia na świat. Nie wiem, czy to dlatego jego książki (niektóre oczywiście) uchodzą za genialne?

Dla mnie Dick jest pisarzem, którego powieści zapominam natychmiast po przeczytaniu. Nie wiem, jak będzie z "Okiem na niebie" - wydaje się, że ta akurat pozycja nie jest aż tak zakręcona i wydumana, ale i na kolana oryginalnością nie powala.

 Kilkoro ludzi podczas zwiedzania wnętrza instytutu naukowego ulega wypadkowi. Wybucha coś o niezwykle skomplikowanej nazwie betatron (czy jakoś tak), część hali wali się w gruzy, a wycieczkowicze nie dość, że lecą ładnych parę pięter w dół, to jeszcze są potraktowani czymś w rodzaju wiązki elektromagnetycznej. Zanim dokopią się do nich ekipy ratownicze, leżą tak sobie nieprzytomni, pozornie bez świadomości - ale tak naprawdę przeżywają niesamowite przygody. Ich jaźnie znajdują się bowiem w innych światach - po kolei w światach wygenerowanych przez umysł każdego z nich. Światy te różnią się od siebie tak, jak różnią się od siebie ludzie. Lęki, obsesje, pragnienia. Umysł każdego z bohaterów - choć tak się od siebie różnią - przypomina w gruncie rzeczy pole kaktusów, przez które trzeba się przedrzeć.

Pierwszy, drugi świat - ok, było interesująco, ale potem to było już tylko przestawiania kolejnych wyobrażeń, co może znajdować się w głowie. Mało ciekawe. Z balonika zaczęło uchodzić powietrze, pssst i sklęsło. Doczytałam do końca wyłącznie z rozpędu.

Oko na niebie [Philip K. Dick]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz