wtorek, 16 lutego 2010

"Księga rzeczy utraconych" John Connolly

Prowincjonalna Nauczycielka zapytała mnie o wrażenia po lekturze tej książki. Trudno będzie, bo czytałam to rok temu i żadnych notatek nie zostawiłam. Zostały mi jedynie mgliste wrażenia.

Bohaterem książki jest mały chłopiec, który przechodzi z jednego świata (naszego zwykłego świata) do drugiego (świata magii i legend) w poszukiwaniu młodszego braciszka.

To, co go spotyka w tym drugim świecie, to wszystko to, co w bajkach, baśniach i opowieściach jest przerażającego. Zła czarownica z Narnii, zabójczy mróz z baśni Andersena, wilk zjadający babcię Czerwonego Kapturka. W baśniach wszystko kończy się dobrze, w "Księdze rzeczy utraconych" nie zawsze. Toteż całość historii przesycona jest smutkiem, obawą, nastrój w książce jest rodem z dusznego, sennego koszmaru.
Postawiłam czwórkę, bo doszukałam się mnóstwa odniesień do baśni właśnie czy innych książek, a lubię się doszukiwać.

Na koniec ostrzegam, nie czytajcie tego swoim dzieciom. A już na pewno nie małym, niech dorosną i same sięgną.
Ocena: 4/6

5 komentarzy:

  1. Nominowałam Twój blog do Kreativ Bloggera, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eruano, dziękuję, bardzo to miłe :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Agnieszko, nie poszedł w poszukiwaniu młodszego braciszka, tylko słysząc wołanie zmarłej matki. Zgadzam się, nie dla dzieci, 15+ jak nic. Ale wielowymiarowe, pełne odniesień do innych utworów i dobrze oddające naturę ludzką, nasze obawy i słabości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, no widzisz, jaki babol - ten rok odstępu między czytaniem a pisaniem wymazał mi co nieco z pamięci...

      Usuń