piątek, 19 lutego 2010

W sieci blogosfery pałętają się srebrne rybki

Dostałam koniec ła ńcuszka od Lilybeth z ciekawymi pytaniami i taka mnie refleksja naszła: skąd popularność takich łańcuszków, co jakiś czas wypływają tu i ówdzie, mkną sobie przez blogosferę jak małe, srebrzyste rybki, co trochę zmieniając skórę, nieśmiertelne są!
Bo my, książkowi blogomaniacy, kochamy gadać o książkach. Uwielbiamy odpowiadać na pytania, uwielbiamy dzielić się wrażeniami nie tylko na temat książek, ale wszystkiego, co ich dotyczy.
Przejdźmy więc do pytań.

1. Czy zdarza Ci się, że książka wzbudza u Ciebie tak silny lęk, że boisz się wstać nocą do łazienki, sprawdzasz, co siedzi pod łóżkiem i na wszelki wypadek przemykasz szybko na paluszkach?

Nie, aż tak to nie. Bo są ksiażki, które wywołują silne emocje, ale nie aż takie, by to rzutowało na świat realny, fizyczny, podłóżkowy. Z emocjami radzę sobie emocjonalnie, bez chodzenia na paluszkach :) No, chyba że to było dawno temu, ale już nie pamiętam.

2. Czy myślałaś o napisaniu własnej książki? Jeśli tak, jakiego gatunku? Czy chciałabyś, by Twój styl literacki przypominał jakiegoś konkretnego pisarza?

Oczywiście, że tak! Moje wielkie marzenie od lat co najmniej dwudziestu. No i co, że z gatunku tych "kupię sobie wyspę tropikalną"? :) To przez Chmielewską, którą się zaczytywałam w dzieciństwie. No i oczywiście styl miałby być podobny do niej właśnie. Gatunek raczej dowolny. Przechodzi to mi już trochę, zdążyłam się już przekonać, że zdecydowanie lepiej wychodzi mi czytanie książek, no i jednak pochłania to mniej czasu niż pisanie.

3. Czy masz jakąś książkę, do której zawsze wracasz, kiedy masz chandrę i potrzebujesz pocieszenia? Czy w ogóle zdarza Ci się "zaczytywać" smutki?

Zaczytuję smutki nową, ciekawą, interesującą książką. A do starych wracam, a jakże, wracam, z ochotą, ale nie wtedy, gdy mam chandrę, tylko gdy mam ochotę na jakieś tam powroty. Przynam się jednak, że coraz rzadziej. To przez stały dostęp do nowych, jeszcze nie przeczytanych książek - odrobinę szkoda czasu na powroty, gdy tyle nowych słów czeka.


Wypadałoby posłać łańcuszek dalej, będzie malutki, wybaczcie, bo jednak dziecię mi w żłobku nie czuje się najlepiej, albo wirus, albo stres się wdał, bo pojawiły się wymioty, biegunka i gorączka, dziś siedzimy w domu i posiedzimy przez weekend, proszę o życzenia szczęścia i zdrowia.

Toteż pytanie będzie dzieciowe i tylko jedno:

1. Jaką książeczkę czytać jako pierwszą dziecięciu na dobranoc?

A o odpowiedź proszę: Bazyla , Moni  oraz Prowincjonalną Nauczycielkę.

5 komentarzy:

  1. Dziękuję za przekazanie pytania łańcuszkowego do mnie ;-) odpowiem na nie już tu u Ciebie, zaraz szybciutko ... ponieważ nie mam własnych doświadczeń z czytania bajek dzieciom na dobranoc mogę tylko cofnąć się daleko w pamięci i wygrzebać z niej tą, którą mi mama czytała na dobranoc - i widzę tam, z tych co pamiętam "O psie, który jeździł koleją" - smutne, wiem ale to pamiętam dokładnie i chyba mi się gdzieś kołacze w pamięci saga Musierowicz - tak, tak:) potem czytałam ją już sama, pewnie kolejny raz ale wspominam miło. Więcej grzechów nie pamiętam, bo trudno zapamiętać wszystkie tytułu z serii "Poczytaj mi mamo", którą to mama mi poczytywała wieczorami:).... nie mam pojęcia czy to jeszcze drukują? Z doświadczeń pobocznych też nic nie wiem bo zwyczaj czytania dzieciom na dobranoc w towarzystwie moich znajomych, którzy posiadają dzieci chyba zaniknął :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiem dopiero wieczorem. I zdrówka życzę dla Juniora. Sami walczymy z pneumo u Szymka i gronkiem u Bartka. Wiem, że samemu by człowiek wolał odchorować, ale ... No nie da się i już. Pozdrawiamy cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie doradzę aż tak jednoznacznie - nie jestem dzieciata:)

    OdpowiedzUsuń
  4. P. Nauczycielko, może być z własnego dziecięcego doświadczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnes,
    rodzice czytali mi zapewne serię "Poczytaj mi mamo". Chyba lubiłam baśnie rosyjskie, a czytać nauczyłam się na "Dzieciach z Bullerbyn":)

    OdpowiedzUsuń