czwartek, 13 czerwca 2013

"Sprawa szantażowanego męża" E.S. Gardner


Moje kochane Gardnerki. Tak nazywam te kryminałki, które czytam z prawdziwą przyjemnością i niezobowiązująco, znakomite są też na przełamanie tak zwanego czytelniczego impasu (znacie pewnie taki impas, jak nic nie wchodzi). Jeden czy dwa trupy przeważnie są z gatunku tych, co to dostali za swoje, no a rozprawy sądowe są rewelacyjne, tam co drugie zdanie pada:
"Zgłaszam sprzeciw. Pytanie nieistotne, niedopuszczalne i nie mające związku ze sprawą, niewłaściwie prowadzone przesłuchanie, obrona próbuje oprzeć się na dowodzie ze słyszenia".

Głównym bohaterem jest  tu Stewart G. Bedford, biznesmen, który w wieku pięćdziesięciu lat zakochał się szczęśliwie w kobiecie o dwadzieścia lat młodszej i ją poślubił. Idylla. Niestety, okazało się, że Anna Roann Bedford to kobieta z tak zwaną przeszłością, co wywąchał szantażysta, Binney Denham, i postanowił wyłudzić od jej męża trochę gotówki na tę okoliczność. Mąż się godzi, bo żonę niezmiernie kocha i pragnie oszczędzić jej skandalu towarzyskiego. Podejmuje z banku 20 000 USD w czekach podróżnych i z neseserem pełnym czeków (plus rewolwer kalibru 38) jedzie z wspólniczką szantażysty, Geraldine Corningc (a naprawdę Grace Compton) do motelu i tam czeka, aż Denham upłynni czeki.

W międzyczasie do motelu przyjeżdża Elsa Griffin, sekretarka Bedforda, po to, aby pomóc szefowi, a może żeby zagmatwać całą sytuację. Pada strzał, trupem kładzie się szantażysta, trafiony z rewolweru kalibru 38, Bedford budzi się z narkotycznego snu i ucieka gdzie pieprz rośnie. Po czym wynajmuje Perry'ego Masona, a on z kolei Paula Drake'a. Razem pracują nad tym, by ich klient nie został skazany. Pracują z niesamowitym poświęceniem - na przykład Perry i Della zostają na noc w biurze i żywią się, o zgrozo, fastfoodem.
"Kawa, pączki, cheeseburgery i chrupki ziemniaczane - powiedział Mason i wzdrygnął się. - Co za koszmarna mieszanka na noc".

W sprawę oprócz sekretarki zostaje też bezpośrednio wmieszana żona biznesmena oraz jej odciski palców, a także właściciel motelu.

Kończy się jak zwykle - czyli klient Masona okazuje się być niewinny, co zresztą było wiadome od samego początku, ale Mason udowadnia to w spektakularny sposób, dodatkowo, jakby mimochodem, wyławia z ludzkiej populacji właściwego zabójcę.

Bardzo dobrze się czytało na Kundelku.

Przełożyła Anna Rojkowska. Tom 50 cyklu.

4 komentarze:

  1. Kiedyś, pamiętam, czytałam trochę tych Gardnerków :) W domu zachowały się ze dwa może. Pewnie do nich wrócę, bo zważywszy moją baaaaardzo krótką pamięć - należę do tych szczęśliwców, którzy mogą kryminały czytać po wielekroć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mam! Zwłaszcza jeśli chodzi o Gardnerki, bo one niby różne, ale jednak podobne są bardzo, że też autorowi się chciało napisać tego kilkadziesiąt sztuk, podziwiam.

      Usuń
  2. To w takim razie pora sięgnąć po Gardnerki ;-) Rewelacyjne sprawy sądowe powiadasz? Nie oprę się. Podobnie jak To przeczytałam mam krótką pamięć i mogę czytać kilka razy ten sam kryminał :-))) Całkiem przydatna przypadłość ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnij, jak tylko samo czytanie Cię znuży, sięgnij, jak będziesz miała doła, sięgaj śmiało :)

      Usuń