niedziela, 18 stycznia 2015

"Pamiętnik Blumki" Iwona Chmielewska


Każdy wie, kim był Janusz Korczak (a jak nie wie, to niech się dowie). Wiemy, że prowadził Dom Sierot  i że kochał dzieci. Do samego końca.

"Pamiętnik Blumki" daje nowe spojrzenie na Dom Sierot, bo to takie dziecięce spojrzenie. Blumka pisze pamiętnik, za punkt wyjścia obierając zdjęcie Doktora z dwanaściorgiem dzieci. Pisze o tych dzieciach, o sobie, o wakacjach, o rozmowach z Doktorem, o wzajemnych relacjach między dziećmi. Pisze o życiu.

Blumka pisze tak, że z kartek pamiętnika wygląda jej charakter: spokojny, poważny i uczciwy. Dla dziewczynki ważni są inni, nie ona sama - nie zdziwiło mnie jej marzenie, by zostać wychowawczynią w domu takim jak Dom Sierot.

W pamiętniku nie ma wojny, strachu, gniewu. Nie ma, ale przecież wiem, że potem... wszyscy wiemy. Ta wiedza zasłania nam życie w Domu Sierot przed wywózką, a to było szczęśliwe życie. Doktor umiał uleczyć każdą dziecięcą duszę:
"Pan Doktor jej do niczego nie zmuszał, tylko dużo z nią rozmawiał, ale tak, żebyśmy nie słyszeli. I Hanna się zmieniła".
A także naprostować krzywe dziecięce ścieżki
"Kiedyś, gdy rozwalił kijem mrowisko, Pan Doktor bardzo się pogniewał i podał go do naszego dziecięcego sądu. Chaimek płakał i żałował, więc sąd mu wybaczył, a Pan Doktor go mocno przytulił".

Doktor uczył dzieci szacunku dla innych, poczucia własnej godności, uczył, że warto jest być dobrym, że lepiej jest przebaczać niż karać. Uczył samych dobrych rzeczy, a do tego miał serce pełne miłości. Można pozazdrościć dzieciom takiego Doktora, co?

Wizualnie "Pamiętnik Blumki" jest ucztą dla oczu (zresztą, która książka pani Iwony nie jest). Na dzień dobry dostałam pióro: przepięknie pomalowaną obsadkę ze stalówką, do tego kałamarz obok. Miód na moje serce. Dalej zdjęcie. Narysowane, ale jak pięknie! Potem dzieci ze zdjęcia - historia każdego z nich jest inna, więc i ilustracje niepowtarzalne. Ale jest jeden element wspólny dla każdej opowieści, dla każdej strony tej książki. To zeszyt w linie, w jakim zapewne pisała Blumka. Właściwie nawet nie zeszyt, tylko kartki z niego. Pocięte  i starannie ułożone stają się belką, obrusem, termometrem, wodą z prysznica, kaloryferem, stosem książek i zeszytów, siedmioramiennym świecznikiem, plastrem na skaleczenia i sznurkiem na pranie. Kartki są całym światem.

Zdjęcie pochodzi ze strony Media Rodzina

Przecież można na kartkach zeszytu czy książki zmieścić cały świat, prawda? My, mole książkowe, doskonale o tym wiemy.

Pani Iwono, dziękuję, że napisała pani "Pamiętnik Blumki". Pamiętnik jest od pamiętania, a pamiętać trzeba...

Wydawnictwu Media Rodzina dziękuję za egzemplarz książki.

P.S. A teraz zerknijcie do poprzedniej notki, "O tych, którzy się rozwijali" i obejrzyjcie stronę, którą tam zamieściłam. Pan Doktor? Łączą się te książki, prawda? A jeszcze z półki zerka na mnie "Korczak. Próba biografii", a pod łokciem leży "Ostatnie przedstawienie panny Esterki".

"Pamiętnik Blumki" Iwona Chmielewska, Media Rodzina, Poznań 2011.

4 komentarze:

  1. Piękna książka. Wspaniała. Jestem pod wielkim wrażeniem twórczości Iwony Chmielewskiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonale się tę historię czyta, ale i ogląda - pewne rzeczy jednak trzeba starszym dzieciom dopowiedzieć. Najważniejsze jednak, że książka porusza i wpływa na emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że trzeba. Wspaniałe jest to, że opowiadasz ilustracje, dostosowując się do wieku odbiorcy. Książka dla każdego, naprawdę.

      Usuń