sobota, 22 kwietnia 2017

"Na Wodach Północy" Ian McGuire

Pomyślałam sobie, że to będzie dobry tytuł do wstawienia  na "polarną półkę". Spodziewałam się czegoś w stylu "W królestwie lodu" czy "Na krańcu świata": śniegu, mrozu, hartu ducha polarników. Okazało się, że dostałam coś zupełnie innego.

"Na Wodach Północy" ma głównego bohatera, lekarza Patricka Sumnera, który obejmuje stanowisko lekarza okrętowego na wielorybniczym statku "Ochotnik". To paskudna łajba z  pechowym kapitanem, na pokładzie ma bandę obdartusów i szajbusów, sam Sumner zaś nie budzi zbytniej sympatii. Owszem, nie można mu nic złego zarzucić, ale tak naprawdę tylko czeka na moment, gdy po wykonaniu swojej pracy może łyknąć sobie laudanum i uwolnić swoją podświadomość. Trochę z tego stanu wytrąca go morderstwo na pokładzie...



Wielorybnicy polują na wieloryby i  na foki, wreszcie grzęzną gdzieś w lodowym paku. Statek idzie na dno, a załoga próbuje jakoś przetrwać na lodzie, daleko od lądu.  Mocno zdziesiątkowana załoga, dodam. Wśród ocalałych Sumner jako jedyny wykazuje jakąś inicjatywę, reszta pogrąża się w apatii i odrętwieniu. 

Kontrą dla lekarza jest powieściowy czarny charakter: Henry Drax, harpunnik, pedofil i morderca. Bezwzględny i przebiegły osobnik o duszy czarnej jak prześcieradło diabła. Między tymi dwoma dojdzie w końcu do konfrontacji. Każdy z nich przemierzy nieprawdopodobną drogę, by dotrzeć z powrotem do cywilizacji, czyli do Anglii. I tu jest ten właśnie mocny moment "lodowy" w powieści (chyba jedyny), gdzie można poczuć na plecach zimny arktyczny wiatr. 

Co jest z tą książką nie tak? Dlaczego nie na "polarną półkę"? A może właśnie tak? Bo wiecie,  lodu i chłodu jest tam niewiele. Wielorybnicy nie zmagają się z naturą, zimnem, wichurą czy śniegiem. Oni zmagają się ze sobą, z własnymi ograniczeniami: lenistwem, podłością i najniższymi  instynktami. I to nie tylko na lodzie! Wszędzie! W porcie, na statku, podczas polowania. W tej książce jest mnóstwo brudu, krwi, potu, flegmy, spermy, wymiocin, ekskrementów i flaków. Próbka? Proszę bardzo:
"Mocują rozkładające się truchło wieloryba do okrężnicy, z której zwisa jak kolosalne, do cna przegniłe warzywo. Skórę ma sflaczałą, miejscami zaropiałą, a płetwy i ogon upstrzone są bladymi rakowatymi naroślami. Ci, których zadaniem jest kroić, noszą na twarzach zmoczone apaszki i dmuchają przeciw miazmatom mocnym tytoniem. Wykrawane przez nich połcie tłuszczu są przebarwione i galaretowate, zdecydowanie bardziej brązowe niż różowe. Z rozmachem ciśnięte na pokład nie ociekają jak zwykle krwią, lecz jakimiś obrzydliwymi koagulatami barwy słomy niczym nieopisane odbytnicze wysięki ludzkich zwłok".

Nic pięknego, nic wzniosłego, nic bohaterskiego. Nic, nic, nic!

Odpychała mnie ta książka okropnie, swoją wulgarnością, cielesną dosłownością,  brzydotą. Jednocześnie jednak przyciągała. Jest  w niej moc.  


Bardzo dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka za możliwość przeczytania powieści!

"Na Wodach Północy" Ian McGuire, przełożył Bartosz Kurowski, Prószyński i S-ka, Warszawa, 2017.
Na Wodach Północy [Ian McGuire]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

8 komentarzy:

  1. Ja się zbieram do spisania wrażeń, ale Ty ujęłaś je idealnie. Co gorsza, mam wrażenie, że autor zupełnie nie przesadził w tym naturalizmie, że ludzie tacy są, a przynajmniej bywają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak się cieszę, że u Ciebie też będzie recenzja. Ludzie tacy bywają, ale autor nagromadził to w tak skondensowanej formie, że aż zatyka.

      Usuń
  2. Muszę mieć tę książkę! Usłyszałam o niej od Olgi z Wielkiego Buka, jeszcze przed premierą w języku polskim, i już wtedy wiedziałam, że to chcę, bo będzie dobre. I cóż, chyba się nie zawiodę. Jesteś już kolejną osobą, która utrzymuje mnie w tym przekonaniu.
    Zapraszam na nowy post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzyłabym przyjemniej lektury, ale to nie jest tego typu lektura. Życzę więc udanej lektury :)

      Usuń
  3. Hmm... Coraz częściej o tej książce słyszę. Ja akurat czytam teraz "Szlakiem wieloryba" Francisco Coloane. Jak wypożyczałam, to myślałam, że książka podróżnicza. Teraz już kawałek w trakcie - chyba takie przemieszanie podróżniczej i dramatu typu saga rodzinna? :D Tak mnie ta zagadka wciągnęła, że specjalnie nie sprawdzam streszczeń na razie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba bym się nie skusiła na "Szlakiem wieloryba" zaraz po tej "Na Wodach Północy", zbyt świeżo mam w pamięci te polowania...

      Usuń
  4. Brutalność i dosłowność w literaturze mnie nie odrzucają, ale wybitnie nie mam ochoty czytać o mordowaniu wielorybów. A jak już to wrócę do "Moby Dicka".

    OdpowiedzUsuń