środa, 23 stycznia 2019

[spektakl] "Królowa Śniegu" Teatr Miejski w Gliwicach

Teatr Miejski w Gliwicach, Królowa Śniegu, fot. Bożena Nitka

Dzięki współpracy Stowarzyszenia Śląskich Blogerów Książkowych z Teatrem Miejskim w Gliwicach miałam okazję zabrać córkę Mariannę (lat 6) na przedstawienie "Królowa Śniegu" w reżyserii Przemysława Jaszczaka.
Treść bajki jest nam doskonale znana, mamy na półce piękne wydanie "Królowej Śniegu", dlatego śledzenie akcji to tak naprawdę przypominanie sobie bajki.  Reżyserowi udało się jednak zaskoczyć odbiorców, tłumacząc im, że odłamki krzywego zwierciadła, które rzekomo były powodem wszelkich nieszczęść Gerdy i Kaja, tak naprawdę nie istnieją. Dla młodych obywateli to cenna nauka: dowiedzieć się, że bardzo dużo zależy od nas samych.



Wizualna strona przedstawienia mnie zachwyciła. Z niewielu kolorów udało się wyczarować zachwycającą scenografię. W spektakl włączono światło i dźwięk, a nawet wibracje. Wszystkie zmysły były zaangażowane: wzrok, słuch, dotyk (gdy scena i widownia trzęsła się od trzaskania drzwiami czy tupania po schodach). Ta różnorodność wrażeń spowodowała, że widzowie (sześcio i siedmiolatki) przez godzinę spektaklu nie odrywały uwagi od sceny (a wiecie, że w przypadku młodszych dzieci to wcale niełatwe). 

Gra aktorska była... taka dla dzieci. Wyrazista, wyolbrzymione emocje, zamaszyste gesty - wszystko podkręcone na maksa. Wolę subtelniejsze środki wyrazu, ale wiecie - to przedstawienie dla dzieci! One nie mają jeszcze tak rozwiniętego aparatu poznawczego, by rozszyfrować subtelności, dopiero się tego uczą, między innymi dzięki takim spektaklom jak ten. Czy takie było zamierzenie reżysera? Nauczyć dzieci odczytywania (a może i wyrażania) emocji? Jeśli tak, to mu się udało.

To powyżej to opinia mnie, dorosłego widza. Chciałam przedstawić także opinię Marianki, ale tu pojawiła się pewna trudność, bo Marianka (niesłysząca, zaimplantowana) wciąż boryka się z trudnościami w mówieniu, a rozmowa na abstrakcyjne tematy jest szczególnie problematyczna. Pytana jednak o to, czy chciałaby pójść jeszcze raz do teatru, odpowiedziała mi: "nie".
Czy wobec tego przedstawienie było dla Marianki nieciekawe? Otóż nie sądzę. O tym "nie" przesądziło nie przedstawienie (podczas którego nie odrywała oczu od sceny i aktorów), ale inne rzeczy. Tłum obcych, hałaśliwych dzieci w sali dla oczekujących, nieoczekiwane efekty dźwiękowe podczas spektaklu, nieszczęśliwe usadowienie na sali za osobę dorosłą, która ciut ograniczała widoczność. Przede wszystkim jest to dla mnie jako rodzica cenna lekcja na przyszłość, na co mam zwrócić uwagę przy kolejnej takiej okazji. Och, nie wątpię, że kolejna okazja będzie. Poszukam jeszcze czegoś dla starszego dziecka.


Organizacyjnie Teatr Miejski wypada doskonale: odbiór wejściówek bez problemu, przed Małą Sceną jest obszerna sala, w której dzieci mogą poczekać na przedstawienie. Pracownicy teatru podsuwają kolorowanki i kredki, a zrobione prace nagradzają pieczątkami. Podczas spektaklu na sali obecna jest stale osoba z obsługi, która czuwa nad całą widownią.

Spektakl obejrzany dzięki współpracy Stowarzyszenia Śląscy Blogerzy Książkowi i Teatru Miejskiego w Gliwicach.

"Królowa Śniegu" według baśni H. Ch. Andersena, reżyseria Przemysław Jaszczak, dla dzieci 6+, czas trwania ok. 60 min. 

2 komentarze:

  1. Jak ja dawno nie byłam w teatrze! Chyba z 10 lat. Jednak na kolejne wyjście do teatru przyjdzie mi trochę poczekać. Młody jest za młody na teatr, a ż drugiej strony sama nie mogę iść, bo z kim zostałby Młody.
    Za to czytamy cały czas 💗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zorientuj się, czy nie znajdzie się osoba, która mogłaby się zaopiekować dziecięciem na pewien czas, bo a nuż? ;)

      Usuń