Po czym odkryłam w biblionetce, że powieść ma trzy tomy.
Oczywiście, że po dokonaniu tego odkrycia, czym prędzej zaopatrzyłam się w trzecią płytę (dzięki, Karolina) i dosłuchałam z ogromną uwagą i przyjemnością. Z napisanego tekstu wykreśliłam kilka zdań, dopisałam kilka innych. Zapraszam.
Zdążyłam już zapomnieć, jak Murakami potrafi wciągnąć czytelnika w swój świat. "1Q84" mi to przypomniało i to w najlepszy możliwy sposób.
"1Q84" to historia miłosna. Ha, zaraz na mnie nakrzyczą ci, co książkę już czytali - gdzie tam miłosna! Dwa światy równoległe, realizm magiczny, kwestie dobra i zła, winy i kary, istoty spoza naszego kręgu postrzegania - oto co tam jest, a nie, że romans. Ależ oczywiście, to wszystko tam jest, romansu brak, za to pragnienie miłości i sama miłość jest od samego początku, ukryte, ale widoczne.
Bohaterami opowieści są Aomame i Tengo, mężczyzna i kobieta, którzy poznali się, gdy byli dziećmi Ich drogi wcześnie się rozeszły, ale każde z nich pamięta o tym drugim, choć upłynęło już dwadzieścia lat. Taki motyw pierwszej miłości, którą pamięta się do śmierci, to nic nowego, ale przecież to Murakami! Tu będzie dziwniej i zdziwniej.
Ponieważ Aomame zajmuje się eliminacją tych elementów ludzkiej populacji, które bezkarnie krzywdzą innych.
Ponieważ Tengo pracuje w słowach i jest redaktorem książki pewnej debiutantki.
Ponieważ Aomame widzi na niebie dwa księżyce.
Ponieważ ta debiutantka kilka lat temu uciekła z sekty, ma dysleksję i z trudem czyta.
Ponieważ Aomame dostaje zadanie, by wyeliminować osobę z pewnej sekty.
Ponieważ Tengo w książce czyta (i pisze na nowo) o dwóch księżycach na niebie.
Ponieważ Aomame traci przyjaciółkę.
Ponieważ Tengo traci kochankę.
Ponieważ Aomame nieprzerwanie od dwudziestu lat kocha Tengo i nigdy nie próbowała go odszukać.
Ponieważ Tengo pewnego dnia widzi na niebie dwa księżyce i postanawia odszukać Aomame.
Ponieważ wszystko.
"1Q84" to powieść, w której autor zawarł dwa światy: pierwszy dzieje się w 1984 roku, drugi w roku 1Q84 (to ten z dwoma księżycami). Splótł je mocno ze sobą, regułami, którymi rządzi logika, a nie chaos. Wszytko tu jest uporządkowane, tylko że nie widziałam tego od razu. Potrzeba mi było czasu, abym mogła poznać oba światy, musiałam powiązać ze sobą szczegóły i drobiazgi, pojąć związki.
Niespieszna narracja, pełna tak charakterystycznych dla autora opisów i detali, powolutku prowadziła mnie do finału powieści. Finał zaś wybrzmiał tak precyzyjnie, na najwyższej nucie, że słuchanie tego było dla mnie czystą przyjemnością. Mistrz opowieści z tego Japończyka. Zakończenie powieści jest perfekcyjne.
Co mi odpowiada w prozie Murakamiego? Niezwykła wyobraźnia. Budowanie świata (światów), krok po kroku, nic na skróty. Przedstawianie postaci z KAŻDEJ strony, sięganie w ich przeszłość i do głów. Nawet te drobiazgowe opisy, które krytycy przypisują pedantyczności, żeby nie powiedzieć nerwicy natręctw autora, tu mi bardzo odpowiadały.
Fot: Andrzej Piasecki, Foksal Web Studio |
Za to pani Maria - cud, miód i orzeszki, nienaganna dykcja,
Fot: Ja Fryta |
Jeśli planujecie lekturę bądź powtórkę "1Q84", rozważcie sięgnięcie po audiobooka, zaprawdę powiadam wam, warto.
"1Q84" Haruki Murakami, tłumaczyła Anna Zielińska-Elliott, czyta Maria Seweryn i Piotr Grabowski, Wydawnictwo Muza, 2013.
Ech... A ja nadal nie przeczytałem tomu 3...
OdpowiedzUsuńZaraz. Przeczytałeś dwa tomy i koniec? I nie ciekawi Cię, co stanie się z Aomame i Tengo? Z powietrzną poczwarką? Czy Littlepeople znów będa bruździć?
Usuń