Tak się dzieje, że fantastyczne (czyli spod szyldu fantastyki) książki dla dzieci są coraz lepsze, czytelnicy je doceniają, nominują do nagród, a autorzy, uskrzydleni, z zapałem tworzą coraz to nowe książki. Zobaczcie sami, Marta Kisiel wystartowała z serią "Małe Licho" jak rakieta i nie zwalnia tempa.
W pierwszej części ("Małe Licho i tajemnica Niebożątka") zapoznaliśmy się z Bożydarem, synem Kamili (zob. "Dożywocie") i Szczęsnego, czyli pół-człowiekiem, pół-zjawą. Druga część ("Małe Licho i anioł z kamienia") ilustrowała proces przemiany pewnego anioła z nieco dziwnego w trochę normalnego.
Teraz mamy "Małe Licho i lato z diabłem", a w nim spektakularne zderzenie urokliwego, poczciwego, do rany przyłóż aniołka z przysadzistym, żarłocznym i energicznym diabełkiem z potworną wadą wymowy. Dla fanów serii to okazja do opowiedzenia się, czy jest się #teamLicho czy może #teamBazyl. Nie wykorzystałam, nie opowiedziałam się, kocham obu, mam pojemne serce.
Dobrze, ale co się dzieje w książce? Bożek i Licho jadą do cioci Ody na wakacje, tam oczywiście spotykają się z Bazylkiem. Jak można się spodziewać, to nie wszystko, spotykają się także z klasowym kolegą Bożka, Witkiem. Oddajmy głos Bożkowi:
"To był Witek. WITEK! Jego nemezis, jego przekleństwo, wróg i zmora gorsza niż drzazga w palcu, niż kamyk w bucie, a nawet kożuch na mleku - właśnie dziś!"
Oj, zetrą się te dwa charaktery. Będzie iskrzyło. Będą się działy okropne rzeczy, bo o swoim istnieniu przypomni morowa panna. Jak ten Bożek da sobie radę? Tego już dowiecie się z książki, do której przeczytania gorąco was namawiam, lojalnie uprzedzając, że tu TRZEBA po kolei, inaczej będzie niekomfortowo.
Powiem wam jeszcze, że po pierwsze Marta przekazuje WARTOŚCI, jakie każdy rodzic chciałby wpoić swemu kochanemu dzieciątku, po drugie są tu cudne OPISY, tak plastyczne, że prawie się uginają przy czytaniu, a po trzecie, w mało której książce dla dzieci mamy tak zgrabnie wplecione romantyczne WIERSZE i POEMATY.
Chapeau bas, Ałtorko!
Dodam jeszcze, że "Małe Licho i anioł z kamienia" jest w tym roku nominowane do nagrody Zajdla. Brawo! Jest chyba pierwszą autorką, dzięki której do tejże nagrody nominowane są książki dla dzieci.
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję wydawnictwu Wilga.
"Małe Licho i lato z diabłem" Marta Kisiel, ilustracje Paulina Wyrt, Wilga, Warszawa, 2020.
U nas skończyło się tym, że Młodszy zażyczył sobie czytać "Dożywocie". Zgodziliśmy się, dostał kindla (bo nie mam w papierze :() i teraz żałuję, że nie wpadłem na pomysł wspólnego czytania, bo raczony jestem scenami z książki i okazuje się, że niewiele pamiętam. Ale właśnie nadrabiam :) A Licho fajne - pisałem u siebie :)
OdpowiedzUsuńHa, bo czy ty wiesz, że Dożywocie czytaliśmy dziesięć lat temu? Dziesięć! Nic dziwnego, że niewiele pamiętasz, nasze synapsy już wapnieją.
UsuńA jednak coś tam zostało, bo przy "Ale ja się duchów lękam!", obśmiałem się jak i 10 lat temu :) W każdym razie, już mogę wymieniać się cytatami i co lepszymi scenami z Młodszym :D
UsuńJeśli książka przekazuje ważne wartości, to już ją lubię. :)
OdpowiedzUsuń:) Ważne. I w taki ciekawy, nie przynudzający sposób. Naprawdę fajnie.
UsuńJedna z niewielu serii dla dzieci, przy której dobrze się będą bawili także dorośli.
OdpowiedzUsuń