Stefania Grodzieńska napisała książkę autobiograficzną, ale dość nietypową. Bo po pierwsze, niby trzyma się chronologii, ale z milionem dygresji - skacze do tyłu, do przodu i na boki; po drugie, hm, zaraz, nie wiem, co po drugie. Więc tylko po pierwsze. Ale czy to nie za mało na nietypowość?
Tak czy siak książkę czyta się tak, jakby się słuchało autorki. Pani Stefania jest urodzoną gawędziarką, opowieści, wątki, historie, epizody płyną jedne po drugich, jak rzeka. Uwielbiam takie gawędziarstwo hrabalowe. Odpowiada mi też poczucie humoru autorki, pani Stefania jest dowcipna, błyskotliwa i po prostu sympatyczna.
Dowiedziałam się też mnóstwa rzeczy o życiu artystycznym w Polsce po wojnie, o życiu w czasie wojny, o teatrach, występach radiowych, o przyjaciołach autorki, jej rodzinie, podróżach, kreacjach, współpracownikach, o życiu i śmierci, o zwierzętach, dzieciach i pogorszeniu wzroku. Widać, jak skaczę? Grodzieńska też tak skacze. Wyjątkowo urokliwa książka.
I garść cytatów:
"Gdyby np. okazało się, że mój najdroższy, niezapomniany dziadek Maks był: komuchem, Niemcem, Murzynem, Żydem, hrabią, homoseksualistą (nie ma z czego się śmiać, znam świetnego ojca dwojga świetnych dzieci, który odkrył swą właściwą orientację seksualną w dojrzałym wieku i pozostał przyjacielem swojej byłej żony), nie uwielbiałabym go ani trochę mniej. Tu wtrącę: kiedy sensacja towarzyska się rozeszła, homoseksualistowa powiedziała: »Wolę, że mnie zostawił dla przemiłego i przyjaznego naszej rodzinie faceta niż dla jakiejś zdziry«"[1].
"À propos przysłowiowej blondynki z piersiami (nie znam żadnego przysłowia o blondynce z piersiami, ale »przysłowiowy« jest modny, np. »przysłowiowy wrzód na dupie«, a czy ktoś zna przysłowie o wrzodzie na dupie?) [...]"[2].
"Nie należy mylić pojęć »porządny człowiek« i »człowiek z klasą«. Porządny człowiek, to minimum tego, co nazywam człowiekiem: uczciwy, sympatyczny, umiejący współżyć z innymi porządnymi ludźmi. Podam takiemu rękę, pożyczę pieniądze, a nawet książkę.Bywa dobrze wychowany, pomoże staruszce wejść na schody. Słowem, porządny człowiek. Mam dużo takich znajomych, lubię ich i szanuję, ale od takich z tytułami naukowymi po abiturientów podstawówki - czegoś im brak. To się nie da zdefiniować ani opisać. Po prostu brak im klasy. Klasy nie można opisać tak jak koloru. Określić można tylko przez porównanie do czegoś, co się zna. Niebieski jak niezapominajka albo ma klasę jak Jurek"[3].
Na tym kończę wklejanie, bo tak by jeszcze można i można. Co do książki: bierzcie i czytajcie, a nie pożałujecie!
---
[1] "Nie ma z czego się śmiać" Stefania Grodzieńska, współpraca autorska Joanna Jurandot-Nawrocka, Instytut Wydawniczy Latarnik, Michałów-Grabina 2007, s. 15,
[2] Tamże, s. 26
[3] Tamże, s. 63
![Nie ma z czego się śmiać [Stefania Grodzieńska] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE](http://cyfroteka.pl/images/BRD.png)