sobota, 6 marca 2010

"Imprimatur" Rita Monaldi, Francesco Sorti

Skończyłam czytać na stronie 247, cała książka ma stron 536. Jak widać, dobrnęłam mniej więcej do połowy. Wkleiłam tylko jedną karteczkę-zakładeczkę, bo nie znałam słowa sekwestrować ( dla ciekawych: sekwestracja 1. «zajęcie majątku, ruchomości na rzecz państwa») w zdaniu o sekwestrowaniu gorsetów i bluzek przez straż papieską, gdy były zbyt wydekoltowane.

Generalnie czytanie szło mi jak po grudzie, czytałam po kilka stron, odkładałam, brałam się za inną książkę, kończyłam, więc wracałam do "Imprimatur", znów kilka stron...
Opowieść o posługaczu w gospodzie, który znienacka stał się detektywem od siedmiu boleści i kucharzem od boleści czternastu, kompletnie nie potrafiła mnie zainteresować. Już nawet nie chodzi o ten cynamon, tylko o to, że książka była zwyczajnie, śmiertelnie, beznadziejnie nudna. Co z jednej strony nie zdziwiło mnie aż tak bardzo, bo Bazyl pisał o niej i był na nie, a z drugiej strony zdziwiło odrobinę, bo "Wątpliwości Salaiego" tych samych autorów zachwyciło mnie i rozbawiło niepomiernie.

Toteż dziś podjęłam męską decyzję, odszukałam pudełko, w którym przyszły książki, cały cykl, a więc "Imprimatur", "Secretum" i "Veritas", zdecydowanym ruchem włożyłam do pudełka, zamknęłam, zakleiłam, zaadresowałam i wręczyłam mojej drugiej połowie, by zaniósł na pocztę.
Zaniósł. Przepadło, nie przeczytam.

Ocena: pierwszego tomu 1/6 (przemęczyłam się tyle, że oceniam), reszty: nie jestem zainteresowana.

8 komentarzy:

  1. To ta znajomość "sekwestracji" przyda Ci się przy ewentualnym czytaniu "Gomorry", którą skończyłem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj w klubie, także nie zmęczyłam do końca tej książki... Ani nie wciąga, ani nie intryguje! Na szczęście wszystkich części nie miałam, a ta nadal sobie leży spokojnie na półce - może kiedyś :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. A jakby co, to każda kolejna część jest odrobinę gorsza od poprzedniej ;)
    Mi tam się podobało. Wciągnęło. Nie żeby zaraz na kolana rzuciło, ale wspominam dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Także poległam na tej książce...teraz stoi na regale jak największy wyrzut sumienia. No trudno, może ją komuś podaruję w prezencie.

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie na półce ta książka stoi już chyba od dwóch lat, ale jakoś nie mogę się zebrać na jej przeczytanie. A teraz, to już w ogóle chyba przepadło. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja byłam dzielna... bardzo dzielna i przebrnęłam do końca licząc, że może jeszcze na ostatnich stronach coś się wydarzy i mnie przekona. Niestety nic z tego, a szkoda bo książka prezentuje się zachęcająco.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. A mnie się "Imprimatur" nawet podobało, z tym że chyba dopiero od połowy zaczęło wciągać. Miałam ją ze sobą na urlopie, więc nie mogłam się łatwo poddać z braku innych pozycji. Rewelacja to jednak nie była, a przez drugą część już nie przebrnęłam, porzuciłam ją chyba po pierwszych 50 stronach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mamy zupełnie inną opinię na temat ten książki. Ja przeczytałam do końca Imprimatur i oceniłam dość wysoko, aczkolwiek z nóg mnie nie zwaliła. Przyznaję, że początek był nieco nużący, ale po jakimś czasie zaczęła mnie wciągać. Rozumiem, iż trochę za dużo historii jak na powieść. Mnie się podobało, ale rozumiem, że nie każdemu podoba się to samo.

    OdpowiedzUsuń