niedziela, 24 listopada 2013

"Szare śniegi Syberii" Ruta Sepetys - książka o nadziei


Zaczęłam lekturę nietypowo, bo od spotkania z autorką na Targach Książki w Krakowie. Spotkanie świetne, bo Ruta Sepetys okazała się osobą wyjątkowo medialną, ciepłą, a przy tym szczerą i bezpośrednią.
Opowiedziała nam o tym, jak zbierała materiały do książki, jak spotykała się z ludźmi, którzy przeżyli horror wywózki na Syberię, jak dała się zamknąć w wagonie (takim, w jakich wywożono ludzi) gdzieś w lesie. Także o tym, jak wzięła udział w eksperymencie organizowanym dla studentów. Ten ostatni epizod był bardzo poruszający. Potem było trochę o próbach wydania powieści, o dziesiątkach poprawek, o sukcesie... Pani Ruta nie tylko umie pisać, ale też świetnie opowiada.

A sama książka? Jest o młodej Litwince Linie, która wraz z rodziną trafia do pociągu wiozącego ludzi na Syberię. Za co? Za ojca, bo działa w konspiracji. Taka była stalinowska polityka: jeden zawinił, cała rodzina cierpiała. Lina z matką i bratem Jonasem tułają się, nie, co ja piszę, tułanie sugeruje swobodę, a oni, wepchnięci do wagonów, po prostu jadą, poczynając do Kowna na Litwie, przez Wilno, Smoleńsk, Omsk na Syberii, Jakuck, aż do Trofimowska nad Morzem Łaptiewów.
Wszędzie bieda, głód, zimno, brud, źli ludzie... dobrzy też, ale chyba mniej. Wszędzie też towarzyszy im nadzieja i hart ducha. A Linie towarzyszą jej rysunki, którymi wyraża wszystko, co jej się kłębi w duszy.

Nie chcę pisać o tym, co Lina przeżyła na wygnaniu, kto chce się dowiedzieć, zachęcam, niech sięgnie po książkę. Relacja z mojej, drugiej ręki (czy już właściwie trzeciej), byłaby żałośnie uboga, nie mam daru pisania jak pani Sepetys. Chciałam tylko napomknąć, że to wyjątkowe skurwysyństwo, ta masowa wywózka, upadlanie, gnębienie  - to się mogło urodzić tylko w chorym umyśle. Brr, aż mnie otrząsa.

Powracając do autorki - byłam ciekawa, czy po tych wielu poprawkach, wyrzuceniu co drastyczniejszych fragmentów, wygładzeniu - nie miała ochoty wydać książki ponownie, już bez skreśleń. Otóż nie. Powieść ukazała się i żyje swoim życiem, swoim i czytelników. Zmiany... chyba by nie wyszły na lepsze.
Tę odpowiedź uzyskałam pędząc za Rutą Sepetys, jej tłumaczką i panią Agatą Napiórską z Naszej Księgarni z sali, gdzie odbywało się spotkanie autorskie, na stoisko NK, gdzie autorka miała podpisywać książkę. Tłok nieziemski, peleton nam się rozciągał i rwał, pani Agato, serdecznie przepraszam za utrudnienie! Już nie będę, obiecuję.

Na koniec jeszcze jedno: polska autorka również napisała książkę o wywózce na Syberię. To Barbara Rybałtowska i jej "Bez pożegnania". Chciałam powiązać jakoś te dwie powieści, dać  cytaty, poszukać podobieństw... ale nie dałam rady. Temat jest ciężki i dwóch naraz książek nie udźwignę emocjonalnie. Podam tylko linka - "Bez pożegnania" i pokażę okładkę.
Jak widać, skojarzenia grafików odpowiedzialnych za okładki idą podobnymi ścieżkami.

Polecam mocno obie pozycje.

Bardzo dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia za książkę!


O tej samej książce: Julia Orzech oraz Ktrya.
"Szare śniegi Syberii" Ruta Sepetys, przełożyli Joanna Bogunia i Dawid Juraszek, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2011.

Szare śniegi Syberii [Ruta Sepetys]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

12 komentarzy:

  1. Powieść niełatwa, aż trudno sobie wyobrazić, jak brzmiała książka bez skreśleń. Choć tymczasowo czuję przesyt tą tematyką i chyba mnie już nic nie ruszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytanie na pewne tematy trzeba sobie dawkować, żeby nie zdrewnieć.

      Usuń
  2. Takie książki nie są łatwe, ale ważne i dlatego warto po nie sięgać. A skojarzenia grafików rzeczywiście ciekawe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku tej drugiej książki to cały cykl jest "zadrzewiony", można zobaczyć tu: http://mcagnes.blogspot.com/search/label/Barbara%20Ryba%C5%82towska

      Usuń
  3. Ha, jakież byłoby to pięknie, zaczyna lekturę każdej książki od krótkiej pogawędki z jej twórcą :)

    A co do "Szarych śniegów Syberii" to recenzja brzmi b. przekonująco. Syberia była bardzo popularnym miejscem zsyłki wszelakiej maści elementów nie pasujących do społeczeństwa, czy to za czasów caratu, czy komunizmu. Wśród całych pokoleń zesłańców nie brakowało także Polaków. Cieszę się, że powstają tego typu książki, które ukazują do jakich okrucieństw jest w stanie posunąć się człowiek z obawy, czy też z powodu nienawiści do bliźniego. To z pewnością lektury trudne, ale b. ważne.

    P.S. Mała ciekawostka. Na Syberii "gościł" również pisarz Fiodor Dostojewski. Na bazie wspomnień powstała zresztą ciekawa książka "Wspomnienia z domu umarłych".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, o Dostojewskim nie wiedziałam. Inni autorzy od czasu do czasu przewijali się przez moje ręce...

      Usuń
  4. W czasie targów przyglądałam się książce, wiedziałam o spotkaniu z autorką, ale jakoś wyszło inaczej. Wiem, że jest lekturą w Kanadzie i bardzo dobrze, bo młodym trudno wyobrazić sobie ten koszmar. Ciężko się czyta takie wspomnienia, ale czuję wewnętrzny przymus, bo Oni tego oczekują i tyle możemy zrobić - wysłuchać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest lekturą - nawet autorka pokazywała nam zdjęcie sali pełnej młodzieży machającej do widza, fotka była zrobiona przed wyjazdem na targi i specjalnie dla polskich czytelników.

      Usuń
  5. Ach zazdroszczę, że mogłaś posłuchać autorki i porozmawiać z nią. To wspaniały wstęp do lektury. "Szare śniegi Syberii" głęboko mnie poruszyły. Na długo zapamiętam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że poruszająca? A co do autorki - nauczyłam się na jej przykładzie, że warto łapać okazje i uczęszczać na spotkania autorskie. Bardzo warto :)

      Usuń
  6. Agnieszko, ja dopiero dzisiaj (po chyba 3 latach od pożyczenia) zaczęłam czytać tę książkę. Jestem na 70 stronie, ale nie wiem czy dam radę. Nawet nie potrafię wyrazić słowami co w tym momencie czuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest trudna, jest mocna. Nie namawiam, nie odradzam - jeśli chcesz, czytaj, jeśli nie, odłóż bez wyrzutów sumienia.

      Usuń