piątek, 17 sierpnia 2018

"Dom Wschodzącego Słońca" Aleksandra Janusz


Zacieśniam znajomość z Hardą Hordą. Wzięłam do przeczytania "Dom Wschodzącego Słońca", bo to mi dało szansę poznania twórczości Aleksandry Janusz. Dla niej i dla mnie to był pierwszy raz, więc śmiało możecie pytać: "Jak było?"

"Dom Wschodzącego Słońca" jest opowieścią o odwiecznej walce dobra ze złem, przy czym te pojęcia należy szeroko rozumieć.  Miasto Farewell to miejsce, gdzie współistnieje ze sobą magia i technologia, a na mocy dawnego porozumienia magowie i wampiry utrzymują między sobą kruchy rozejm. "Dom Wschodzącego Słońca" to grupa magów trzymających się razem i wyłuskujących nowe talenty magiczne z tłumu. Wszak niewyszkoleni magowie mogą wyrządzić sporo szkód! Takim właśnie młodym talentem jest Eunice Wight, nastolatka o czerwonych włosach, przechodząca właśnie okres buntu. Eunice po szkole zajmuje się rozwiązywaniem zagadek geometrycznych i odkrywaniem czwartego, a może nawet piątego wymiaru.


Kiedy dziewczyna zostaje złapana i uświadomiona przez porywaczy, że posiada moce magiczne, jest... wydaje mi się, że mimo początkowego oszołomienia jest zadowolona! Aklimatyzuje się w bandzie dziwaków, którzy ratują ją z rąk porywaczy, szybciutko i pilnie uczy nowych dla niej umiejętności. Dziwacy to "Dom Wschodzącego Słońca", oczywiście. Nazwa ładna, jak "Klasztor Shaolin".

Konstrukcyjnie książka jest dość przewidywalna, zbudowana na znanych i sprawdzonych elementach: odnalezienie młodego maga i jego szkolenie, walka z odwiecznym wrogiem, czyli wampirami, a także pojawienie się znienacka potwora z otchłani czasu i przestrzeni (sprawdzić, czy nie Cthulhu), którego trzeba spacyfikować. 

Przy czytaniu mocno mnie uwierało skojarzenie domu magów z drużyną X-Menów (to przez cybergeniusza na wózku i twardziela jeżdżącego na motocyklu), no nic nie poradzę. Za to świetne jest poprowadzenie wątku rodziny Eunice! Matkę poznajemy na samym początku, ale dopiero potem poznamy się na niej. Ojciec pojawia się znienacka i robi masę zamieszania. Brawa za wyjaśnienie, dlaczego w domu dziewczyny nie działa magia! Pomysł znakomity i bardzo mi się spodobał.

Równie dobry jest sposób, w jaki magowie poradzili sobie z odwiecznym potworem z głębi czasu i przestrzeni (sprawdzić, czy nie Cthulhu). 

Moim zdaniem to udany debiut, ale i tak mam pewne uczucie niedosytu. Jeszcze do tej autorki wrócę!


Za możliwość zapoznania się z książką bardzo dziękuję Wydawnictwu Uroboros!

"Dom Wschodzącego Słońca" Aleksandra Janusz, Uroboros, Warszawa 2018. 
Dom Wschodzącego Słońca [Aleksandra Janusz]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE 

9 komentarzy:

  1. Uroboros - fajnie, że zrecenzowałaś coś z tego Wydawnictwa, bo ono zupełnie ostatnio mi wyleciało z głowy, pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ich stosunkowo od niedawna, ale już lubię!

      Usuń
  2. Przeczytałem Asystenta czarodziejki i to jest zupełnie nie moja bajka. Ale plus za postacie kobiece :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to słyszeć, o tym plusie.

      Usuń
    2. W końcu to Harda Horda :) Poza tym, niestety, nie zachwyciło, trochę dobrych pomysłów.

      Usuń
    3. Też tak masz, że na Hardą Hordę patrzysz przychylnym okiem?
      BTW, jaki ładny inicjał "K" na tych "Kronikach rozdartego świata".

      Usuń
    4. No wiadomo, że patrzę :) Niestety Janusz okazała się skuchą, chociaż Ałtorka bardzo zachwalała. W ogóle okładki przyjemne.

      Usuń
  3. Przepraszam, ale zacznę powierzchownie: ach, ta okładka!

    A tak czytelniczo - będę chciał przeczytać, na pewno.

    Pożeracz

    OdpowiedzUsuń