czwartek, 27 sierpnia 2009

"Klejnoty" Danielle Steel

„Klejnoty” to czytadło. Przeczytałam tylko z ciekawości, jak też przedstawia się ten gatunek powieści. Hm. Interesujące... chyba. To znaczy – całkowicie odmienne od tego, co do tej pory czytałam. Przypomina trochę Anię z Zielonego Wzgórza. Pozwolę sobie spokojnie poopowiadać o treści, co tam spoilery, przecież i tak nikt tego czytał nie będzie, co nie? Mamy bohaterkę. Sara jej na imię, pochodzi z zamożnej amerykańskiej rodziny. Autorka wyszła z założenia, że losy Sary powinny przypominać sinusoidę, raz na wozie, raz pod wozem, a to po to, żeby czytelnicy mogli najpierw pozachwycać się jej życiem, a potem jej współczuć, a potem znów zachwycać i oddychać z ulgą, że jej dobrze.. i tak w kółko Macieju. Tak więc Sara wychodzi za chłopaka z dobrej rodziny (+), po czym okazuje się, że pojęła za męża urwipołcia, pijaka i hulajduszę.(-) Zachodzi w ciążę, to sobie biedulka myśli, że choć dziecko będzie miała,(+) co tam mąż huncwot, jakoś to ścierpi. No ale autorka dochodzi do wniosku, że trzeba Sarę trochę zdołować, żeby nie było jej zbyt dobrze, no i ciap, poronienie (-). Rodzice Sary widząc jej nieszczęśliwą minę i niezdolność do wyraźnych kroków biorą sprawy w swoje ręce i rozwodzą ją z mężem (+), ale Sara dalej cierpi, bo uważa, że rozwodem przyniosła wstyd rodzinie (-). Rodzina zabiera ją więc na wakacje do Europy (+), mimo zmiany otoczenia Sara dalej się gryzie i daje kosza każdemu, kto ją próbuje poderwać (-). W końcu natrafia na idealnego faceta! Ona jego lubi, on ją lubi, piękne perspektywy! Po paru tygodniach on jej się oświadcza (+), fanfary. He, he, nie ma tak dobrze, ona nie chce za niego wyjść, bo on jest angielskim księciem, lordem, czy innym arystokratą, w kolejce do tronu, która to kolejka mu przepada po małżeństwie z rozwódką (-). Jednak miłość zwycięża, pobierają się, kupują dom i robią sobie synka (+), po czym wybucha wojna i on wyrusza na front (-). Ona czeka, on ma przepustkę, przyjeżdża i bach, ona znowu w ciąży, co za radość, będzie córeczka! (+) Niestety, on znów na froncie, a jej dom we Francji zajmują niemieccy okupanci (-). Na szczęście niemiecki oficer to gość z klasą i nie da Sary skrzywdzić (+). Zaprzyjaźnia się z nią, wspiera na duchu, gdyż nowe nieszczęście spadło na głowę biednej kobiety – mąż zaginął na froncie (-). Czeka więc na niego, czeka na koniec wojny i doczekuje się, wojna skończona, Niemcy wyjeżdżają (+), radość jednak jest niepełna, gdyż umiera mała córeczka Sary (-). Na szczęście (dla czytelników bardziej) odnajduje się mąż naszej bohaterki (+), żeby jednak nie było zbyt słodko, jest w strasznym stanie, po torturach ma bezwładne nogi i ogólnie z nim źle (-). No dobra, stop, (doszłam mniej więcej do 1/3 książki) bo to już staje się nudne, plus, minus, plus, plus, minus, i tak przez całą książkę: coś się układa, coś się nie układa, potem wchodzą na arenę dzieci Sary, im się układa, potem im się nie układa... Podsumowania zachęcającego/odradzającego nie będzie, proszę sobie wydedukować, w ramach relaksu proszę policzyć plusiki, minusiki, dodać, pomnożyć przez dwa, wyciągnąć pierwiastek i co tam jeszcze chcecie.

2 komentarze:

  1. Jak w telenoweli i to brazylijskiej.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre z tymi pluso- minusami :) A Steel jedną, również z ciekawości, przeczytałem. Nie ugryzła. Wręcz przeciwnie byłem dość mile zaskoczony.

    OdpowiedzUsuń