wtorek, 2 marca 2010

"Księga rzeczy utraconych" Jonh Connolly

- Powinniśmy rzucić ją niedźwiedziom – powiedział ponuro Brat Numer Pięć. – One wiedzą, jak kogoś porządnie zamordować.
- Złotowłosa – powiedział Brat Numer Jeden, kiwając z aprobatą głową. – Klasyka, po prostu klasyka.
- To dopiero była zołza – stwierdził Brat Numer Pięć. – Naprawdę nie można ich winić.
- Chwileczkę – przerwał mu David. – Złotowłosa uciekła z domu niedźwiedzi i nigdy już tam nie wróciła.
Urwał. Krasnoludki patrzyły na niego, jakby był nieco cofnięty w rozwoju.
- Hm, prawda? – dodał.
- Smakowała jej ich owsianka – powiedział Brat Numer Jeden, delikatnie poklepując się palcem w nos, jakby powierzał mu wielki sekret. – Nie mogła się nią najeść. W końcu niedźwiedzie miały jej już dość, no i to tyle. „Uciekła do lasu i już nigdy nie wróciła do domu niedźwiedzi”. Niezła historia!
- Chcesz powiedzieć… że ją zabiły? – zapytał David.
- Zjadły ją – wyjaśnił Brat Numer Jeden. – Z owsianką. To właśnie znaczy w tych stronach „uciekła i nikt jej więcej nie widział”. To oznacza „zjedzona”.
- A co z „żyli długo i szczęśliwie”? – zapytał niepewnie David. – Co to oznacza?
- Zjedzona szybko – odparł Brat Numer Jeden.


---
John Connolly „Księga rzeczy utraconych”, tłum. Katarzyna Malita, wyd. Niebieska Studnia, Warszawa 2007, s. 140
-----------------------------------------

Zdążyłam spisać, zanim wysłałam książkę Scarletce, cytat wielkiej urody.  :)

2 komentarze:

  1. nie no cytat cudny :) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie, czekam z niecierpliwością na recenzję Skarletki :)

    OdpowiedzUsuń