piątek, 12 listopada 2010

"Żuk w mrowisku" Strugaccy (wciąż was kocham, panowie)

Wysłuchałam z prawdziwą przyjemnością drugiej części przygód Maksyma, wcześniej Rościsławskiego, teraz Kramerera. Stare dobre rosyjskie s-f, teraz już takich nie piszą!

Maksym nie jest już młodzieniaszkiem, ma ok 45 lat, pracuje cały czas w KOMKON-ie 2, jego szefem jest znany nam już z "Przenicowanego świata"  Wędrowiec, czyli Rudolf Sikorski. Maksym zwraca się do niego per Ekscelencjo - no i słusznie, mianem Wędrowców określa się bowiem kogoś jeszcze i mogłoby się mylić.
Zaczyna się od tego, że Maksym dostaje zadanie do wykonania. Ma odnaleźć Progresora (to ktoś w rodzaju specjalisty od kontaktów międzygatunkowych, który jednocześnie ma za zadanie przyspieszać rozwój tych bardziej zacofanych gatunków, takie wyciąganie za uszy i równanie do szeregu), Lwa Abałkina, który w tajemniczych okolicznościach wrócił na Ziemię z aktualnej wyprawy i zniknął. Przy czym Ekscelencja powodów szukania Abałkina nie podaje, ot, znaleźć go, zlokalizować i koniec. Maksym znakomicie wywiązuje się z polecenia, ale podczas śledztwa natyka się na fakty, które dają mu sporo do myślenia, kim jest Abałkin, dlaczego jest poszukiwany, dlaczego się ukrywa - same pytania!
W końcu Rudolf Sikorski musi na nie odpowiedzieć, choćby dlatego, że przez to może zdjąć z siebie część ciężaru spoczywającego na jego barkach od czterdziestu lat.
Co wtedy się stało, te czterdzieści lat temu? Ludzie znaleźli na peryferyjnej planecie coś w rodzaju inkubatora z ludzkimi zarodkami. Zanim Rada Światowa, zdezorientowana, przejęta i przerażona tym odkryciem, zdążyła coś zdecydować, inkubator zaktywował się i embriony zaczęły dojrzewać. Problem polegał na tym, że zarodki niby ludzkie, ale zostawione nie przez ludzi, a przez bliżej nieznaną rasę pozaziemską, których przedstawicieli nazwano Wędrowcami. Nic właściwie na ich temat nie wiadomo, oprócz tego, że na jednej z planet poznanych przez ludzi przeprowadzili coś w rodzaju ewekuacji. Albo eksterminacji. Nie wiadomo. Dlatego sprawa inkubatora i zarodków była tak problematyczna.
Wróćmy jednak do Kramerera i jego poszukiwań. Dowiaduje się on, że poszukiwany przez niego Progresor jest jakoś związany z wydarzeniami sprzed lat i dlatego niebezpieczny...

Atmosfera w książce jest cudowna. Ciężka i klaustrofobiczna, pełna niedopowiedzeń i tajemnic. Uwielbiam taką.
Znakomite są sceny wędrówki Abałkina po planecie Nadzieja i poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, co stało się z jej mieszkańcami- ewakuacja czy eksterminacja. Świetnie zarysowano postać Głowana (przedstawiciel kynoidalnej inteligentnej rasy z planety Saraksz), towarzysza Lwa. Progresor widzi różne rzeczy, wycinki rzeczywistości, a nic nie rozumie, nie potrafi poskładać tego w sensowną całość. Stara się pojąć, a wciąż jakiś element wymyka się rozumieniu. To moim zdaniem najlepsze fragmenty w książce.
Wszędzie są pytania, same pytania i poszukiwanie odpowiedzi. Abałkin poszukuje prawdy o Wędrowcach. Kramerer poszukuje prawdy o Abałkinie. Czytelnik poszukuje prawdy o wszystkim, co powyżej. Część dostaje, część musi sobie dopowiedzieć, bardzo to lubię w książkach.

Czy już pisałam, że kocham panów Strugackim? ;)

Ocena: 5,5/6.

P.S. Jeszcze chciałam sobie popisać o zarodkach w książce w kontekście dyskusji o in vitro, ale to może już daruję. ;)

4 komentarze:

  1. Dawno temu to czytałam, ale chyba pora sobie przypomnieć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuchałem zaraz po "Przenicowanym świecie" i się lekko zaskoczyłem, bo to nie kontynuacja w żadnym sensie, ani fabularnym, ani tematycznym, ani stylistycznym. Autorzy wykorzystują po prostu bohater ów i scenografię z "Świata." Z tym, że Maksym z beztroskiego awanturnika stał się biurwą, utopijna Ziemia zrobiła się przyziemna. Po za tym subiektywnym minusem to nadal dobra powieść, ale inna. Cywilizacja ziemska w osobach Maksyma i jego szefa szuka odpowiedzi na tzw. Outside context problem(zapomniałem jak to polsku) i jak w każdej dobrej książce się tym zajmującej odnosi porażkę w wyjaśnieniu tajemnicy.
    Lektor dobry, ale mógłby szybciej lektorzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kontynuacja to nie jest, owszem. Przyzwyczailiśmy się do tych cyklów, co to są jedną opowieścią, tylko podzieloną na tomy. Dla mnie to było lepsze, coś nowego, poczułam się zaskoczona.
      Od lektora to ty ten tego. To Mistrz!

      Usuń
    2. Po polsku nie potrafisz pisać? Niedługo będziemy bardziej angielscy niż Anglicy. Żal...

      Usuń