Dziwne te pytania pod koniec. Sama się zastanawiam nad niektórymi - co autor miał na myśli? Może chodzi o coś "obciachowego"? A może o "Kochanka lady Chaterley"?
Ja bym mogła odpowiedzieć, że powieści Victorii Holt. Literackie koszmarki romansowe, ale jakoś mnie wciągały. Dawno to było, więc nie wiem jak teraz byłoby z tą wielką przyjemnością, ale wtedy jako odmóżdżacze sprawdzały się dobrze.
Ktoś kiedyś powiedział, jeśli nie upieramy się że jakiś gniot jest wielką literaturą, to nie mamy się czego wstydzić, że czytaliśmy i nam się podobało :)A poza tym kto tak naprawdę może autorytarnie stwierdzić, co jest dobrą a co słabą literaturą. Co do Kochanka Lady Chamberlain - nie czytałam, ale oglądałam film i nie wstydzę się tego :)
Dziwne te pytania pod koniec. Sama się zastanawiam nad niektórymi - co autor miał na myśli? Może chodzi o coś "obciachowego"? A może o "Kochanka lady Chaterley"?
OdpowiedzUsuńMożliwe, że jak ktoś ma w pogardzie jakiegoś autora, to potem się wstydzi, że go czytał... Ale ja takiego nie mam.
UsuńJa bym mogła odpowiedzieć, że powieści Victorii Holt. Literackie koszmarki romansowe, ale jakoś mnie wciągały. Dawno to było, więc nie wiem jak teraz byłoby z tą wielką przyjemnością, ale wtedy jako odmóżdżacze sprawdzały się dobrze.
OdpowiedzUsuńRomanse też są dobre, jak mózg nie wchłania niczego innego, a domaga się słowa pisanego, tak miałam i chwalę sobie.
UsuńKtoś kiedyś powiedział, jeśli nie upieramy się że jakiś gniot jest wielką literaturą, to nie mamy się czego wstydzić, że czytaliśmy i nam się podobało :)A poza tym kto tak naprawdę może autorytarnie stwierdzić, co jest dobrą a co słabą literaturą. Co do Kochanka Lady Chamberlain - nie czytałam, ale oglądałam film i nie wstydzę się tego :)
OdpowiedzUsuńO właśnie! Podpisuję się pod pierwszym zdaniem!
UsuńO Ty... Po najmniejszej linii oporu poszłaś, a ja tak liczyłam na jakąś pikanterię;-P
OdpowiedzUsuńNa jakieś pamiętniki Fanny Hill czy innego Starowicza? ;)
Usuń