Jako że to audiobook, zdarzyło mi się tak, że w 3/4 słuchanej książki pogubiłam się w osobach, musiałam usiąść i narysować sobie schemat. O taki:
Fabuła książki opiera się na dość makabrycznym pomyśle. Oto utalentowany rosyjski uczony wynajduje specyfik, który wzmacnia drzemiące w człowieku talenty. Po czym umiera, sam z siebie, bo to człowiek w podeszłych latach już, zabierając tajemnicę cudownego balsamu* do grobu, ku rozpaczy współpracowników, którzy już węszyli okazję do wzbogacenia się. Jednakowoż nie rezygnują z okazji, jakieś tam strzępki wiedzy na temat posiadają, więc eksperymentują z tym, co mają. A makabreska polega na tym, że eksperymentują na żywych ludziach; zaś wynik tych badań jest taki, że ludzie wprawdzie zwielokrotniają swój potencjał, czy to intelektualny, czy artystyczny, ale za to po kilku, najdalej kilkunastu dniach umierają na skutek efektów ubocznych. Jak w starym dowcipie: "operacja się udała, pacjent zmarł".
Ludziom tym potrzebna jest pomoc w postaci archiwum zmarłego uczonego, tyle że wywędrowało ono na Zachód wraz z wdową po nim. Trzeba je odzyskać, tu wkraczają do akcji wynajęci przedstawiciele świata przestępczego, padają trupy i tu właśnie pojawia się Kamieńska, która jak rozumiem, jest główną bohaterką serii. Tyle że wkracza tu ona nie wprost, lecz bocznymi drzwiami, jako osoba poproszona o pomoc przy śledztwie w sprawie morderstwa popełnionego na Zachodzie (ha, wdówka!). I to poproszona przez przestępcę! Konsekwencje będą poważne, Anastazja zostanie zawieszona w obowiązkach służbowych, co absolutnie nie przeszkodzi jej w dociekliwym dochodzeniu prawdy. Czy jej się uda? Sami zobaczycie, jeśli sięgniecie po książkę.
Minusy? A są. Głupota przestępców w zakresie zdobywania archiwum uczonego. Nadmierna komplikacja fabuły wątkiem Arsena i Firmy tylko po to, by pokazać, jaka ta Kamieńska jest świetną babką- chcą ją zwerbować do organizacji mało legalnej, za to dość dochodowej. Na marginesie przyznam się, że do tej pory nie wiem, czym zajmuje się Firma. No i całkiem jak dla mnie na siłę doklejony wątek zabójstwa deputowanego, na siłę, żeby zamotać to i owo.
Plusem zaś niewątpliwym jest sama osoba Kamieńskiej, bo to naprawdę równa babka i podoba mi się, jak pracuje: konsekwentnie, z uporem, ale i z polotem. Podobało mi się też wprowadzanie poszczególnych osób do powieści - jak u Faulknera, powoli, bardzo dokładnie i szczegółowo, ale nie nużąco.
No i szczerze ubawił mnie motyw imprezy na komendzie. W biały dzień, w godzinach urzędowania trafia Anastazja na zamknięte drzwi, a kiedy udaje się jej tam wejść, okazuje się, że impreza jak u Twardowskiego (tańce, hulanki, swawola), co dziwi tylko do momentu, gdy pozna się powód. Otóż, proszę państwa - Żora Stukałkin skończył czternaście lat! No i co to ma do rzeczy, zapytacie. Ano, Żora to takie dziecko ulicy, ma na koncie mnóstwo włamań i kradzieży, jednym słowem, utrapienie policji i wrzód na jej, pardąsik, dupie - a że mocno nieletni, to nie ma go jak utemperować, bo nie podlega dostępnym milicji metodom temperowania. Statystyki tylko psuje! Ale, uwaga, jak ma skończone czternaście lat, to już podlega urzędowym trybom i cieszą się milicjanci, że go tam czym prędzej wetkną i niech go mielą tryby. Obśmiałam się.
Polubiłam i Kamieńską i Marininę i cieszę się, że miałam okazję się z nimi dwiema zapoznać. A to wszystko dzięki Bibliotece Akustycznej - bardzo jestem wdzięczna za audiobooka! No i Roch Siemianowski, i tu już chyba nic nie trzeba dodawać, bo ja z grona gorących wielbicielek tego pana.
* - nie uważam, by nazywanie balsamem specyfiku, który się pije, było najszczęśliwszym pomysłem, mnie się cały czas kojarzyło z balsamem do ciała.
"Za wszystko trzeba płacić" Aleksandra Marinina, przełożyła Alesandra Stronka, Biblioteka Akustyczna 2012.
Jako matka bardzo młodej obywatelki nie bywasz zapewne w sklepach monopolowych, więc ominął Cię delikates pt. Balsam Pomorski, jak najbardziej do picia: "Wykwintna komozycja kilkunastu szlachetnych ziół, naturalna barwa oraz oryginalny korzenny akcent smakowy sprawiają, że jest wyrobem wyjątkowym, doskonalym na wszelkie okazji." Plus 40% alkoholu:P A Nastia Kamieńska jest świetna.
OdpowiedzUsuńCzytam sobie od góry i już myślę, jak zasunę kawałek o Balsamie Pomorskim, a tu proszę :)
UsuńKto późno przychodzi, sam sobie szkodzi:P
UsuńOtóż to - Balsam Pomorski! Balsam do ciała nawet nie przyszedł mi do głowy :)
OdpowiedzUsuńZebranie koneserów widzę się zrobiło :D
UsuńJak babcię kocham, istotnie, o Balsamie Pomorskim nie słyszałam dotąd, nie widziałam, no coś takiego, jakie to ludzie teraz obyte w temacie... ;)
UsuńOdchowasz maleństwo i też się będziesz mogła zabalsamować balsamem:))
UsuńW przeciwieństwie do moich notatek, które też czasem spisuje podczas czytania, żeby się nie pogubić, twoje są bardzo przejrzyste i estetyczne. :)
OdpowiedzUsuńBo są przepisane na czysto do zeszytu, oryginał na kartce byłby kompletnie nieczytelny :)
UsuńTrzeba się tym balsamem pomorskim zainteresować ;) i przetestować specyfik. Też sobie taką rozpiskę zrobię, żeby powiązać ze sobą postacie z tego audiobooka :)
OdpowiedzUsuńA jeśli nie będzie Ci się chciało, służę moją rozpiską :)
UsuńMarinina i Anastazja Kamieńska to moje odkrycia tego roku :) Nie mam jeszcze "Za wszystko trzeba płacić" i kto wie, czy nie pokuszę się o audiobooka.
OdpowiedzUsuńNa razie wracam do e-booka "Śmierć i trochę miłości". Ledwie zaczęłam i już mnie wciągnęło. Niemożliwa ta Kamieńska ;)
Też Ci się podoba ta autorka? Ja się cieszę, że jeszcze tyle książek przede mną.
Usuńlepiej by brzmiało - cudowna mikstura. Balsam fakycznie dziwnie. Nie znałaś wcześniej Kamieńskiej??? To moja ulubiona babka policjantka w literaturze. Tę też na pewno przeczytam lub odłsucham
OdpowiedzUsuńNo widzisz, nie znałam, a teraz znam i bardzo jestem zadowolona :) Jak u Mankella - gwarancja dobrego czytania.
UsuńCo do notatek, to przypomniało mi się jak czytałam "Silmarillion" Tolkien. Podeszłam do sprawy ambitnie i od początku rysowałam sobie odpowiednie drzewko pokrewieństwa bohaterów. Niestety na nic się to nie zdało. Nie dałam rady.
OdpowiedzUsuńAudiobooki świetna rzecz, teraz słucham "Ojca chrzestnego". A o Kamieńskiej będę pamiętała ;)
Również nie dałam rady "Silmarillionowi", bez drzewka. :) Moooooże kiedyś, jak będę miała kupę wolnego czasu.
UsuńMiłego słuchania!