czwartek, 18 października 2012

"Czarny koń zabija nocą" Jacek Roy - iiii tam

Krótko będzie, bo też o PRL-owskim milicyjniaku nie da się za długo.

Nic specjalnego - jest milicjant, jest trup(y), jest zagadka, tajemnicza przeszłość i takie tam. Do tego obowiązkowe łopatologiczne wyjaśnienie całej sprawy na ostatnich kartkach książki.

Ale jest również coś, co wyróżnia tę właśnie pozycję na tle innych - postać Arystotelesa Baxa, osobnika nie dość, że o klasycznym imieniu, to jeszcze wszechstronnie utalentowanego, wykształconego i z umiejętnością dedukcji lepszą niż sam Sherlock Holmes. Do tego osobnik ten jest chorobliwie nieśmiały i prawie mdleje na widok kobiecego dekoltu. Wysoce niewiarygodna postać, tak bardzo nie pasująca do realiów, że aż mi zgrzytało.

Na szczęście ten geniusz poznaje miłą dziewczynę i nieco normalnieje. O tym, że to on, a nie milicjant, rozwiązuje sprawę morderstwa, chyba nawet wspominać nie trzeba.

Co tam. Było, minęło.

"Czarny koń zabija nocą" Jacek Roy, wydawnictwo KAW, 1975.

10 komentarzy:

  1. Lubię takie książki. Mam na myśli, kiedy pojawia się ktoś odbiegający od rzeczywistości, ponadprzeciętny. Czasem bardziej zagłębiam się w jego historię niż fabułę całej książki.
    Jednak widzę, że ocena nie jest aż tak pozytywna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest, bo autor odrealnił Baxa na maxa (hehe) - za bardzo, grubo za bardzo.

      Usuń
  2. O, widzę, że ostatnio wszyscy wracają do pereleowskich kryminałów... Pamiętam tę książkę, mama miała w biblioteczce, a ja podczytywałam ukradkiem. Świetny tytuł! Mój ostatni eksperyment z Zeydlerem-Zborowskich nie powiódł się zupełnie. Chciałam odtworzyć sobie czar tamtych czasów, ale okazuje się, że było, minęło...;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki eksperyment z odtworzeniem czaru powiódł mi się przy "Marucie" Korkozowicza. Polecam!

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Bo nie dość, że książka stara, to oprócz niej autor napisał tylko jeszcze jedną.

      Usuń
  4. Ja jestem ciekawa Twojej opinii na temat "Obcego w obcym kraju". Nawet miejscami jest zabawnie. Przymierzam się do Kawalerii kosmosu tego samego autora. Nawet nie zauważyłam kiedy zmieniłaś tło na blogu. Bardzo fajnie to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna książka, ale idzie mi jak po grudzie, sama nie wiem dlaczego. Przeplatam ją sobie Hammettem.

      Usuń
  5. "Czarny koń zabija nocą" stało na półce moich rodziców, czytałam dawno, przeszło bez echa, jak wiele przed nim i wiele po nich. Ale mimo wszystko lubię czasem sięgnąć po taki zdrowo łopatologiczny kryminał wydany w PRLu :) Chociaż bez głupich śmiechów, niektóre są bardzo dobre, z Bożkowskim na czele (nie wiem czy czytałaś, np. "Msza za mordercę", "Zbrodnia na eksport").

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fidybus? Kojarzę, pamiętam co nieco, ale czytałam bardzo dawno.

      Usuń