Jest styczeń, słuchałam tej książki w sierpniu zeszłego roku, a w międzyczasie ukazał się film na podstawie tej powieści. Widział już ktoś?
Konklawe to konklawe, wybór papieża po śmierci obecnego. Jak wygląda, to mniej więcej wszyscy wiedzą, zgarnia się kardynałów z całego świata, zamyka w jednym miejscu i każe wybrać papieża spośród nich. Jeśli nie uda się za pierwszym (drugim, trzecim itd) razem, to z komina na dachu Kaplicy Sykstyńskiej leci czarny dym. Jak kardynałowie dojdą do porozumienia, to leci biały i habemus papam.
Zdecydowanie najciekawsze jest to, co dzieje się za kulisami tych wyborów. Szeptanki, intrygi, kupczenie głosami, szantaże, groźby i prośby są na porządku dziennym. Trochę to smutne czytać o tym, jak umoczeni są ci, którzy powinni świecić przykładem.
Na szczęście Harris zamiast w religię poszedł w powieść skrycie sensacyjno-kryminalną. Skrycie, bo te sensacje są bardzo skrzętnie ukrywane przed publiką, właśnie żeby sensacjami się nie stały. Kryminał też niejawny, bo właściwie nikt nie ginie (nie licząc papieża, co właśnie zmarł). Za to dochodzenie, cała praca dedukcyjno-śledcza jest jak najbardziej obecna i w tym książka jest mega mocna.
Chyba obejrzę sobie film, żeby sprawdzić, czy tam też wszystko gra i buczy. A książkę polecam!
"Konklawe" Robert Harris, tłumaczył Andrzej Szulc, czyta Marcin Popczyński, Albatros, 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz