niedziela, 7 lutego 2010

"Po śniadaniu" Eustachy Rylski



Wyobraźcie sobie ptaszka, który pragnie założyć rodzinę. Takiego wróbelka. Podstawa to mieszkanie, wróbelek więc bierze się do roboty i buduje gniazdo. Ściąga patyki, trawy, splata je ze sobą, tworząc kształ mniej więcej kulisty z miejscem w środku na jajka. No i już.


A teraz weźmy takiego altannika. Żeby założyć rodzinę, musi najpierw zachęcić do mieszkania wybrankę, buduje więc okazały dom - altankę (stąd nazwa ptaszka), żadne tam mniej więcej, ma być pięknie, bogato, wykwintnie. Toteż trawki i patyki owszem, ale kunsztownie splecione. Do tego kolorowe piórka oraz kamyczki, poutykane tu i ówdzie, byle ze smakiem. Całość sprawia wrażenie dopracowanej, ale i lekkiej, niewymuszonej konstrukcji.

Moje teksty o książkach to gniazda wróbelków, felietony pana Rylskiego to konstrukcje altannika.
 

3 komentarze:

  1. A ja tam wolę wróbelki, choć nie przeczę, że altannika przeczytałem z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że z przyjemnością, kupiłam po przeczytaniu Twojej opinii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mnie urzekło Twoje porównanie...

    OdpowiedzUsuń