piątek, 15 października 2010

"Życie przed sobą" Emile Ajar - przepiękna książka!

Niezwykła, przejmująca, wyjątkowa książka. Tak mi się ciśnie do głowy po wysłuchaniu audiobooka. A o czym, zapytacie?

Ano, w Paryżu jest sobie stara, schorowana Żydówka. Była więźniarka obozu koncentracyjnego, była prostytutka, dorabia sobie teraz opieką nad dziećmi innych prostytutek. Popyt na jej usługi istnieje, bo dziwki boją się opieki społecznej, która to nader chętnie dzieci odbiera osobom z marginesu. Toteż pani Rosa ma u siebie kilkoro dzieciaków różnych narodowości, wyznań i koloru skóry. Wszystkie wcześniej czy później znajdują własną drogę, czy to odebrane przez rodziców po pewnym czasie, czy też w rodzinach zastępczych jako dzieci adoptowane. Tylko Momo ciągle jest. Momo, czyli Mohamed, muzułmański chłopiec, który nie pamięta rodziców, a jedynym dowodem istnienia jakiejkolwiek jego rodziny jest przychodzący co miesiąc przekaz na jego utrzymanie. Kiedy przekazy przestają przychodzić, Momo i pani Rosa wiedzą, że zostaną ze sobą. Bo się kochają. Momo, jako dziecko, potrzebuje miłości jak nie wiem co. Pani Rosa też jej potrzebuje jak nie wiem co.
Dobrze, że siebie mają.

To niezwykła powieść. Obserwacje dotyczące życia w Paryżu, w dzielnicy dla biedoty i imigrantów są przenikliwe i świeże. Najlepszą metodą na przekonanie się, czy ukochany pies będzie miał nowego pana, który jest dla niego gotowy dużo poświęcić, jest sprzedanie go za duże pieniądze. Towarzyszem zabaw i wędrówek po ulicach może być parasol w ubraniu, ale bez twarzy. Najlepszym przyjacielem jest transwestyta, były bokser z Senegalu. A przysługą, jaką trzeba oddać pani Rosie, jest pozwolenie, by zmarła, bez sztucznego podtrzymywania życia w szpitalu.

[Uwaga,spoilery!]

Na spotkaniu biblionetkowym miałam okazję porozmawiać chwilę z koleżanką na temat tej książki. Kiedy wyraziłam swój zachwyt, ona oznajmiła, że owszem, powieść niezła, ale nie kupiła jej bezkrytycznie. Stróżowanie tygodniami przy ciele zmarłej - wydało jej się to nieprawdopodobne. Albo ta sprzedaż psa. "No pomyśl, Agnes - klarowała mi - dziecko prawie że z ulicy, często głodne, nie stroniące od kradzieży, sprzedaje psa za niebotyczną sumę kilkuset franków, by następnie pieniądze te wepchnąć do kratki ściekowej, wierzysz w to?". Otóż wierzę. Może naiwnie, ale wierzę w to, że te pieniądze miały tylko służyć przekonaniu się, że nowy właściciel psa ceni, i to bardzo, i nie wyrzuci go na ulicę.Wierzę w to, że system wartości dzieci nie opiera się zawsze na pieniądzach, że są sytuacje, gdzie serce, emocje biorą górę, Im starsi jesteśmy, tym rzadziej, niestety...  Wierzę, bo sama taka byłam, przytaczania przykładów już wam oszczędzę.

Ocena: 6/6.  Bezapelacyjnie.

4 komentarze:

  1. Ooooo, dopisuję tytuł do listy życzeń.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym roku odkryłam dla siebie prozę Romain'a Gary'ego w jego "Obietnicy poranka" - zachwyciłam się! Dlatego polecam, jeśli jeszcze nie czytałaś :)
    "Życie przed sobą" już czeka na półce i mam nadzieję, że będzie to kolejna porcja zachwytu.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Clevero, warto!
    Maiooffko, nazwisko tego autora zapamiętam i na pewno jeszcze po coś sięgnę.

    OdpowiedzUsuń