Książkę wylosowano mi w stosikowym losowaniu na blogu "Przeczytałam książkę". Wiedzieliście w ogóle o wyzwaniu, jakie Anna urządza u siebie? Podaje się liczbę książek w stosie, w zamian dostaje się numerek i wylosowaną książkę trzeba przeczytać w ciągu miesiąca. Kilka razy zgłaszałam się do losowania, jako stos traktując stertę książek pożyczonych, ale jakoś nie udawało mi się zebrać do czytania wylosowanej książki.
Na szczęście w tym miesiącu padło na "Wir", czyli drugą książkę z trylogii o ryfterach, na którą miałam chrapkę od dawna.
Pierwsza książka z cyklu to "Rozgwiazda" - i właśnie zdałam sobie sprawę, że nie bardzo jest jak ugryźć "Wir" bez "Rozgwiazdy". Więc może skrótowo: w "Rozgwieździe" świat jest mocno rozwinięty technologicznie, ale pod względem ekologicznym kompletnie sparszywiały. Energia na wagę złota, więc ludzkość sięga do głębokiego oceanu, żeby ją pozyskać. Normalni ludzie tak głęboko nie wytrzymają, więc skonstruowano (inaczej tego nazwać nie można) ryfterów, którzy są przystosowani do głębi i obsługują podwodne bazy.
Jedna z ryfterek z głębiny staje się bohaterką "Wiru". Akcja razem z Lenie Clarke wynurza się na powierzchnię i wiruje w szaleńczym pędzie. Imaginujcie sobie bowiem, że przed Clarke z oceanu wynurzył się wirus, który nazwany został Behemotem i zdolny jest rozwalić wszystko. WSZYSTKO. Komórki żywe, gińcie.
Ludzie, którzy są gdzieś na szczycie, próbują zapobiec nieszczęściu, ale jakoś bardziej skupiają się na Lenie Clarke, zamiast na Behemocie, bo ryfterka wychodząc z wody stała się symbolem. Aniołem. Syreną. Boginią zemsty. Kimś, o kim wszyscy słyszeli i wszyscy zaczynają na dźwięk jej nazwiska podnosić głowy. Nie wiadomo więc, kto jest bardziej niebezpieczny.
Tytułowy Wir to określenie tworu będącego połączeniem Internetu, plotek, przesyłanych wiadomości, obrazów, całego tego informacyjnego szumu, który już szumem nie jest, tylko wirem.
Podsumowania nie będzie, przede mną trzeci tom i wtedy może ogarnę to jakoś całościowo. Na razie, jak zwykle Watts uwodzi magią naukowego słowa. Uwodziciel jeden.
Za pożyczenie ryfterów do czytania dziękuję Oli (Kroniki Nomady)
"Wir" Peter Watts, tłumaczenie Dominika Rycerz-Jakubiec, Wydawnictwo "Ars Machina", Lublin, 2011.
Wielka szkoda, że nikt tego nie wznawia od tak dawna. Czytałem tylko pierwszy tom dawno temu. Bardzo mi się podobał i może w końcu drugi po angielsku przeczytam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że gdyby Mag miał prawa, to by to wydał prędziutko, bo Watts się sprzedaje.
UsuńKiedyś "Rozgwiazda" była za free w ebooku, ale kto to puścił, nie pamiętam. Spodobało mi się i zaczęłam szukać reszty, w końcu udało się pożyczyć :)
Pierwszy tom doskonały. Potem już nieco gorzej według mnie, ale wciąż poziom bardzo wysoki. Również żałuję, że żadne wydawnictwo nie wznawia trylogii.
OdpowiedzUsuńTo prawda, "Rozgwiazda" najlepsza.
Usuń