środa, 9 września 2009

"Życie nie jest romansem, ale..." Maria Pruszkowska


Zaczęłam od drugiej części historii rodzinnej, pierwsza to "Przyślę panu list i klucz", ale w niczym to mi nie przeszkadzało. A część pierwszą kiedyś przeczytam.
Ale do rzeczy. To opowieść z czasów wojny i okupacji. Rodzina, gdzie na plan pierwszy wysuwają się siostry Balladyna i Alina (piękne imiona), to osoby bardzo oczytane i obyte literacko. I mimo okropności wojny, trudnego życia w okupowanej stolicy, bombardowań i rozłąki z bliskimi - każda z tych osób traktuje książki, autorów, bohaterów literackich jako odskocznię i wytchnienie. Powieści traktujących o wojnie jest wiele, ale ta jest inna. Ta nie chce być martyrologiczna, chce tylko opowiedzieć o pewnej rodzinie w ciężkich czasach w sposób lżejszy i bez zadęcia. Co nie znaczy, że bagatelizowane są tu sprawy ważne dla polskiej historii - nie, one są tylko pokazane w innym wymiarze. A wszechobecność literatury sprawiła, że polubiłam książkę od pierwszego wejrzenia.
ps. Podobna trochę w wymowie jest "Kwatera bożych pomyleńców" Zambrzyckiego, czytał ktoś?
ps2. "Życie nie jest romansem, ale..." powędruje do spisu "książek o książkach", o ile jeszcze jej tam nie ma.

1 komentarz:

  1. jakże ja ci zazdroszczę, że miałaś ją w ręce. Nie mogę jej nigdzie zdobyć. Na Allegro nikt nie wysyła zagranicę. Ech, uroki emigracji

    OdpowiedzUsuń