środa, 28 października 2009

"Klub Dantego" Matthew Pearl


Z prawdziwą przyjemnością dopisałam tę pozycję do listy "książek o książkach". To w cudzysłowie to takie zgrubne określenie, bo tak naprawdę to jest kryminał, ale nie da się ukryć, że Dante Alighieri i jego "Boska komedia" to kamień węgielny całej koncepcji powieści.
Z grubsza o fabule można przeczytać tutaj.
To jest debiut tego pisarza - naprawdę udany. Zaczyna się z wysokiego "C", normalnie jak u Hitchcock’a – najpierw trzęsienie ziemi a później napięcie wzrasta. I serio mówię z tym trzęsieniem ziemi. Wyobraźcie sobie morderstwo popełnione za pomocą czerwi żywiących się żywą tkanką! Morderca ogłuszył i zranił ofiarę, po czym włożył w ranę czerwie, by one dokończyły dzieła (och, potwornego dzieła zniszczenia). Cztery dni... To straszne, to okropne, to potworne.
Ale dość zachwycania się okropieństwami. Morderstwa dalsze uświadamiają członkom Klubu Dantego, że w jakiś sposób są z nimi związani i (jakżeby inaczej w kryminale) zabierają się sami za śledztwo. I bardzo ładnie je prowadzą, to znaczy - jak na laików, oczywiście. Cała fabuła jest zgrabnie poprowadzona, tak, że sam czytelnik łapie się na tym, że myśli, dedukuje - kto też może być mordercą? Nie jest to wcale takie proste, autor co chwila podrzuca nowe tropy, które rozjaśniają sprawę, ale nie tak do końca. No, przyznam się, że mnie się nie udało wykryć sprawcy przed zakończeniem powieści - co tam, frajdę miałam i tak.
Do tego Pearl przemyca naprawdę sporą wiedzę na temat Dantego, jego twórczości i przekładów. Niektórzy mogliby się doczepić, że niekiedy rozmywa się za bardzo w opisach, zwłaszcza Bostonu owego czasu - ale to takie dopełnienie i wypełnienie książki. Dzięki temu jest mocno osadzona, taka pełna. Do tego jeszcze postacie - bardzo, ale to bardzo wyraziste. Każdemu z członków Klubu (i nie tylko) autor poświęca sporo czasu, a raczej kartek. Każdego znamy dość, by go polubić, bądź znielubić, a jeśli ani to, ani to (bo i tak się zdarzyć może), to i tak postać taką poznamy na ulicy, bo tak dobrze opisana. Rzadko kiedy zdarza się taki ładny przeplot akcji z opisami, tak dobrze wyśrodkowany, że wiemy wszystko, co autorowi zamarzyło się nam przekazać, a do tego nie nudzimy się podczas czytania.
Duży plus, panie Pearl! Mam jeszcze drugą pana książkę, "Cień Poego" - zobaczymy, czy trzyma pan poziom. Mam nadzieję, już niedługo.

Klub Dantego [Matthew Pearl]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

2 komentarze:

  1. Czytałam i "Klub Dantego", i "Cień Poego". Pierwszy tytuł bardzo szybko wyleciał mi z głowy, nawet nie pamiętam, czy mi się podobało, czy nie. "Cień..." mnie trochę zawiódł i wynudził ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Okazało się później, że "Cień" nie podobał mi się i się go pozbyłam na podaju :)

    OdpowiedzUsuń