czwartek, 25 sierpnia 2011

"Kroki w nieznane 2007" antologia s-f


 1) Octawia E. Butler "Amnestia" - o tym, że Obcy napadają na Ziemię i ją podbijają (bądź nie) napisano już sporo. Pani Butler chciała nieco odzielenić (bo przecież nie odbrązowić, ufoludki są zielone, nie brązowe) pospolity wizerunek Obcego - wymyśliła Wspólnotę, istotę złożoną z wielu elementów, trudnych do zdefiniowania, ale absolutnie odrębnych. Do tego odmalowała Wspólnoty jako rasę inteligentną, potężną, z jedną tylko słabostką, jednym uzależnieniem... Zbytnio to mi się zdało podobne w zamyśle do Zajdlowego "Wyjścia z cienia", bym miała poczuć się zaskoczona.

2) Carol Emshwiller "Chłopcy" - Sparta? Takie było moje luźne skojarzenie podczas czytania. Banda, no dobra, wojsko złożone z samych chłopców, zajmuje się trzema rzeczami. Po pierwsze, napadaniem na wioskę kobiet, by z nimi kopulować, po drugie, napadaniem na wioskę kobiet, by im zabierać małych synków (Sparta!), po trzecie, walką z bandą chłopców, tfu, wojskiem z drugiej strony wioski kobiet, bo oni też napadają tę samą wioskę i zajmują się dokładnie tym samym. Nie pytajcie mnie o głębszy sens tego opowiadania, ja nie znalazłam.

3) Michael Swanwick "Surowe umysły" - surowe umysły to umysły zoptymalizowane. Czyli nie dość, że naładowane wiedzą dokładnie dopasowaną do potrzeb potencjalnego pracodawcy, to jeszcze zdyscyplinowane, nie poddające się emocjom czy sentymentom, rozważne i uczciwe. Optymalizacja to wspaniała sprawa, krzyczą przedsiębiorcy i sami zoptymalizowani. A tak naprawdę optymalizacja do odczłowieczenie...

4) Kathleen Ann Goonan "Most" - konwencja starego klasycznego kryminału noir często jest wykorzystywana do ładnego osadzenia jej w ramkach swojego pomysłu. Trzeba się jednak liczyć z tym, że przyjemniej nam będzie spojrzeć na ramkę niż na obraz w niej. Tak było ze mną. Przedmiot intrygi, oparty na machlojkach, sztucznych ludziach, nanotechnologii i skrzywdzonej dziewczynie - gdzieś mi umknął. Bywa.

5) Paul Di Filippo "Rok w Linearnym Mieście" - rzecz naprawdę ciekawa, do tego napisana tak, jakby to był wycinek większej całości i nawet zaczęłam szukać, jakiej, ale przestałam. Bo jeśli tak popatrzeć na treść, czyli dzieje pisarza mieszkającego w Linearnym Mieście (segmenty to jakby miasta,  jeden obok drugiego, segmentów są tysiące, miliony, a dokładnie dziesięć milionów), to tak, jakbyśmy wyciągnęli z szeregu jeden segment, jak wycinek z życia. Odtąd dotąd. Rok. Co było przedtem, nie wiadomo, co potem, tym bardziej nie wiadomo. Frapujące.

6) James Patrick Kelly "10 16 do jednego" - ktoś z przyszłości zwraca się do małego chłopca, żeby uczynił coś, co nieodwracalnie zmieni świat, w przeciwnym przypadku Ziemia ma nikłe szanse (dziesięć do potęgi szesnastej do jednego), by uniknąć kataklizmu wojennego. Nudne.

7) Paul Witcover "Na krańcu skali" - znów podróże w czasie, tym razem spowodowane głębokim poczuciem winy za śmierć przyjaciela. Nic nowego czy odkrywczego, ale lepiej się czyta niż poprzednie opowiadanie.

8) Jose Antonio Cotrina "Między wierszami" - pomysł świetny, tylko moim zdaniem urwany, zawieszony w próżni, niedokończony. Oto mamy studenta, którego wykładowca na indywidualnym kursie nauczył czytać między wierszami. Ciekawe. Co jeszcze ciekawsze - gdy ów student zapisał to, co przeczytał między wierszami, a potem to przeczytał, odkrył jeszcze inny tekst! I co z tego wynikło? Nowe światy dla studenta, a dla czytelnika nic.

9) Jeffrey Fford "Waga słów" - znów o słowach, o wyrazach, ale to już ciekawsze. Czyli jak ułożyć słowa w zdaniu, by zaczęły one oddziaływać podprogowo na człowieka - i to sensem zupełnie innym niż ten jawny w zdaniu! Świetne, ale przede wszystkim dla działów reklamy wszelkich przedsiębiorstw oraz sztabów wyborczych. Ot, manipulacja. Czytelnik też ma poczuć się zmanipulowany, ja jednakowoż nic nie poczułam.

10) Daryl Gregory "Druga osoba, czas teraźniejszy" - była sobie dziewczyna, zażywała narkotyki, przedawkowała, ale nie umarła, tylko straciła świadomość. Zyskała za to nową, całkiem inną. Po dwóch latach spędzonych w szpitalu psychiatrycznym wraca do domu, ale czyjego? Przecież nie swojego. Ciekawy przypadek rozszczepienia osobowości.
 
11) Cory Doctorow "Gdy sysadmini rządzili światem" - potworny wirus, hekatomba, skażenie biologiczne, ludzie mrą jak mrówki popsikane raidem. Ale oto mamy grupę sysadminów, którzy przeżyli w swoich klimatyzowanych i odfiltrowanych pomieszczeniach, trzymają się kurczowo życia, a jeszcze bardziej kurczowo sieci, jedynego ich łącznika ze światem, choć i tego powoli zaczyna brakować. Przez jakiś czas rządzą światem. Ale co to za rządzenie? I co to za świat?...

12) Maria Galina "Jaszczurka" - jak o czytałam, to pomyślałam "o rany, opowiadanie o kobiecie, co ją jaszczurka opętała"; jak skończyłam czytać to opowiadanie, wnioski już nasunęły się inne... ale i tak najbardziej spodobały mi się nawiązania do typowo rosyjskiej Pani Miedzianej Góry.

13) Johanna Sinisalo "Baby Doll" - okropny świat pełen dzieci, seksu i przemocy. Co najbardziej przerażające, świat ten zdaje się być bardzo tuż za progiem, w świetle sprawy Thylane Blondeau. Brr, otrząsnęłam się ze zgrozą. Zdecydowanie najlepsze opowiadanie w tym zbiorze. ZNAKOMITE.

14) Heather Lindsley "Just Do It!" - jak to będzie, jak reklama będzie rządziła światem,bez pardonu, bez ucieczki, wszystkie chwyty dozwolone, wyścig szczurów to przy tym pestka, pesteczka, pestunia zaledwie. Też przewidujące, też okropne, ale bez takiej siły rażenia jak poprzednie opowiadanie.

15) Claude Lalumiere "Oto epoka lodowcowa" - podobne trochę do "Dnia tryfidów", tylko zamiast ślepoty jest lód (ale specyficzny, elektroniczny), a zamiast dorosłych bohaterów są nastolatkowie, zagubieni w nowym, obcym świecie.

16) Gregory Benford "Matematyczna teologia stosowana" - no cóż, przykro mi, ale to się czytało, jakby to napisał jakiś nawiedzony matematyk/ fizyk/ astronom uwiązany do radioteleskopu i z nudów piszący, co mu do głowy przyszło.

Czy ten zbiór ma jakąś myśl przewodnią, temat? Podczas czytania nic takiego mi się nie objawiło, po skończeniu książki również nie. Spróbowałam znaleźć coś w przedmowie autorstwa Konrada Walewskiego, który teksty zebrał w całość. Niestety, przedmowa była tak nudna, że przez nią nie przebrnęłam, a próbowałam dwukrotnie. Może temat to po prostu "Krok w nieznane" - czyli sięganie po pomysły świeże i oryginalne? Też nie, bo skojarzenia miałam z innymi dziełami, wcześniejszymi...
No cóż. Nie oceniam tego tomu wysoko, a jedno jedyne opowiadanie, które, że tak się kolokwialnie wyrażę - ryje beret - podniosło ocenę z 3 na 3,5.


"Kroki w nieznane 2007" almanach fantastyki, Solaris 2007.

3 komentarze: