sobota, 27 sierpnia 2011

"Wydry pana Gavina" Gavin Maxwell


Dałam średnią ocenę, choć chciałam więcej, ale niestety, mimo niewątpliwie ciekawego tematu (za co ja, wielbicielka filmów przyrodniczych, najlepiej czytanych przez Krystynę Czubównę, dałabym szóstkę) autor miejscami przynudzał i zdarzyło mi się przerzucać kartki bez czytania (za przynudzanie należy się dwója).

Nie zagłębiałam się w życiorys autora, sądząc z właśnie przeczytanej książki to Anglik, przyrodnik, podróżnik i pisarz. A żeby nie było, że wszystko na "p", to jeszcze miłośnik zwierząt.

Osiedla się pan Maxwell na wysepce gdzieś na Hebrydach, w domku od przyjaciela. Domek kompletnie odcięty od cywilizacji, bez drogi do niego prowadzącej, bez telefonu, prądu, ogrzewania, wody. Same ściany, no i parę mebli zbitych ze skrzynek wyrzuconych przez morze. Autor czuje się tam doskonale, a jeszcze szczęśliwszym się staje, gdy zaczyna towarzyszyć mu wydra. Jedna, druga, wkrótce trzecia i czwarta, potem żona, chłopiec (jeden, drugi) do pomocy przy wydrach, domek się rozrasta, przybywają wybiegi dla wydr, baseny...

Ale ostrzegam, to nie jest żadna wesoła opowiastka, jak ta o wydrze Mariannie z "Pafnucego" Chmielewskiej. To uczciwie i rzetelnie przedstawione życie z wydrami, blaski i cienie. Wydry są urocze, zwinne i towarzyskie, ale bywają też złośliwe i uparte, a budowę szczęk mają taką, że potrafią zrobić poważną krzywdę. Szapoba dla autora, że nie uległ pokusie wybielenia tych miłych zwierzątek, a mógł, bo je kochał nad życie. Tylko dlatego, że je kochał, mógł z wydrami mieszkać, udomowić je, oswoić.
Tak, jemu się to udało, ale z całą pewnością nie udałoby się to mnie. Nie mam tyle cierpliwości, no i wolę zwierzęta już udomowione z dziada pradziada, jak koty na przykład. Autor, Gavin Maxwell, wprawił mnie, szczerze mówiąc, w podziw.

"Wydry pana Gavina" Gavin Maxwell, tłum. Maria Boduzyńska-Borowikowa, Iskry, Warszawa 1970.

4 komentarze:

  1. Lubię wszystko co dotyczy zwierząt więc muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty "Wydry pana Gavina", my z Bartkiem "Pingwiny pana Poppera", ot takie skojarzenie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. czy jest w książce informacja o dzikich (w sensie nigdy nie oswojonych) kotach ? to znaczy przed wydrami. Aha : i powiedz jak zdobyłaś tę książkę ? W mojej bibliotece były tylko "Były sobie wydry trzy", a to takie opracowanie dla dzieci. Mam hm no fajną książkę o koniach z 1937 r. (trochę o psach i innych zwierzątkach, np. makaku) pt. "Karmazyny i żuliki" Jerzego Strzemię-Janowskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kotach nie ma, o ile pamiętam. Ta pozycja jest o wydrach i przede wszystkim o wydrach.
      Książkę gdzieś kupiłam, chyba w antykwariacie. A potem podałam dalej na fincie.

      Usuń