poniedziałek, 15 sierpnia 2011

"Kot, który..." x 3 L.J.Braun (powoli wymiękam)

"Kot, który wykradał banany", "Kot, który spuścił bombę" i "Kot, który miał 60 wąsów" - wszystkie trzy tytuły razem, bo gdybym miała napisać coś o każdej książce z osobna, miałabym problem. Są nijakie i mdłe, szybko je przeczytałam i jeszcze szybciej zapomniałam. Intrygi kryminalnej w nich jak na lekarstwo i sprowadza się ona najczęściej do tego, że ktoś ginie, a potem okazuje się, że ktoś inny maczał w tym palce, przeważnie z chciwości.

Tak naprawdę te "Koty" stały się spisanymi losami Qwillerana, czyli kroniką tego, jak mu się układa z Polly, nieoficjalną towarzyszką, w co aktualnie bawią się jego koty, co słychać u jego licznych przyjaciół i znajomych i co dzieje się w mieście Pickax - tego ostatniego jest najwięcej.

Sam Qwill nie rozwiązuje już zagadek, ogranicza się do obserwowania Koko, kiedy ten wydaje z siebie mrożące krew w żyłach wycie, zapamiętując czas, a kiedy poczta pantoflowa donosi, że ktoś stracił życie - Qwill wie, że to było morderstwo, bo Koko wył. Jakby nie wył, to śmierć była naturalna, proste. Diagnoza się zawsze potwierdza, z udziałem Q. lub nie. Historyjki bawią i odprężają, są jak mydlane bańki - cieszą oko, ale szybko pękają.

Przede mną jeszcze jedna, ostatnia książka z tej serii, przeczytam ją, ale pozwolę sobie o niej nie pisać. Zapewne musiałabym z grubsza powtórzyć to, co napisałam wyżej.

"Kot, który wykradał banany" tłum. Maja Szybińska, "Kot, który spuścił bombę" tłum. Monika Gajdzińska, "Kot, który miał 60 wąsów" tłum. Jan Kabat, Lilian Jackson Braun, Elipsa 2008

8 komentarzy:

  1. Wiesz co Agnes? Ja to i tak się Tobie dziwię, że Ty całą serię przeczytałaś, skoro każda kolejna książka jest coraz słabsza ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogłabym powtórzyć za Mayą? po co czytać, skoro nudne i coraz słabsze, a jak widzę zamierzasz czytać kolejną pozycję. Ale nie zapytam, właśnie przeczytałam do końca kryminał, który nudził mnie od pierwszej strony do ostatniej, chyba z nadzieją, że coś się zmieni, że coś jednak w nim odnajdę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Doczytałam serię do końca tylko dlatego że: 1) książki od koleżanki, nie chcę trzymać w nieskończoność i nie chcę oddawać nieprzeczytanych, 2) lubię koty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej, bo wiecie co? Jak się jakąś serię zacznie, to trzeba przeczytać chociaż dla świętego spokoju. Tzn... łatwo mówić :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też mam całą serię. Ładnie się prezentuje na półce no nie? :) Przeczytałam 2 części. Książki te traktuję jako porządny odmóżdżacz. Zaliczyć i zapomnieć. W życiu bym ich nie kupiła za cenę rynkową. Ja zdobyłam wszystkie za symboliczna kwotę więc mogę sobie podczytywać w wolnym czasie :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. to ja się przyznam że chyba jestem drugą osobą, która przeczytała całą serię :) ale mi naprawde całkiem się to podobało bo:
    nie traktowałem tego jako czysty kryminał ale raczej dość swobodną wariację na temat (bo rozwiązania były powtarzalne) - bardziej intersowały mnie nowe inwestycje i decyzje bohatera milionera (każdy może pomarzyć nie?)
    2. ja też lubię koty :)))
    pozdrawiam!
    http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2011/01/kot-ktory-rozmawia-z-duchami-czyli.html

    każdej z kolei się recenzowac nie da bo trzeba by było streszczać a po co? serie spokojnie można traktować jako wybór kogoś kto zaintersował się jednym tomem i sięga po kolejne

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dla mnie cała ta seria jest nijaka i mdła. Podziwiam Cię, bo ja przestałam ją czytać już po tomie pierwszym. Zachęciło mnie porównanie do Agathy Christie. Żenujące żerowanie na jej sławie i klasie - ja tu nie zauważyłam nawet krztyny podobieństw.

    Naprawdę podziwiam za wytrwałość!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. A w początkowych tomach, tak do połowy serii, fantastycznie było opisane jedzenie. Polecam hedonistom :P

    OdpowiedzUsuń