piątek, 27 sierpnia 2010

Dziś nie o książkach

Bo ileż można. O Krzysiu też nie. Będzie o ciuchach. Jutro mamy imprezę, wesele, a ja jakiś czas temu zrobiłam przegląd garderoby i stwierdziłam, że w wizytowe ciuchy wyposażona jestem nader skąpo. Toteż poprzeglądałam allegro i wyrwałam długą, wizytową, srebrno-beżową suknię. Boska. Ale jak przyszła i ubrałam się w nią, stwierdziłam, że super, ale ona jest za długa, za wizytowa, za srebrna i to w ogóle nie mój styl.

Przypomniałam sobie więc, że w szafie leży mi srebrna bluzeczka z golfikiem i dekoltem łezką, szykowna, kupiłam ją też na wesele, do tego miałam szary kostiumik. Marynareczka (nie lubię słowa żakiet) jest ok, tyle że w spodnie mieszczę się z trudem na wdechu (bo ja lubię jeść), więc odpadają, trzeba dokupić dół.
Wymyśliłam białe spodnie. Trzy dni ich szukałam - bezskutecznie, bo chciałam tańsze niż 150 zł (no co za jakieś ceny w tych butikach kosmiczne, no!). W końcu w rozpaczy weszłam do chińskiego sklepu i wyszłam ze spódniczką, za kolano, białą w szaro-czerwone wzorki. Rozmiaru, uwaga, uwaga, usiąść co wrażliwsi, 46! Od kompletnej depresji uratował mnie tylko fakt, że to chińskie 46, he, he. No i w rozmiar 38 też wlazłam, tylko mało komfortowo się czułam.
Ucieszona wróciłam so domu, przymierzyłam kieckę, wyciągnęłam z szafy bluzkę, założyłam i... zgnębiona popatrzyłam na siebie w lustrze. Elastyczna bluzeczka kupowana na szczupłą dziewoję, na ładnie zaokrąglonej mamusi opinała się niemiłosiernie.
Dziś podjęłam więc poszukiwania bluzki. Czerwonej, bo mam przepiękne czerwone buty. CH w Czeladzi przeszłam całe, CAŁE, kto był, to wie, oba pasaże, czerwone bluzki niby są wszędzie, ale każdej coś brakuje. W końcu dostałam. W OSTATNIM sklepie. Prześliczna, bez rękawów, z kołnierzykiem, w delikatny kremowy wzór, cudeńko. To nagroda za tyle łażenia. W dodatku była przeceniona, hura :)

Toteż wbijam się jutro w spódnicę, bluzkę i czerwone buty i zamierzam się dobrze bawić na weselu!

P.S. Obrazek przypadkowy, może wkleję coś po weselu :)

7 komentarzy:

  1. Miłej zabawy!
    Kupowanie ciuchów, kiedy człowiek potrzebuje jednej, konkretnej rzeczy, może być koszmarem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozmiary nieistotne, no chyba że dotyczą samej zabawy, która mam nadzieję będzie nieprzyzwoicie ekstatyczna ;-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma znaczenia w czym idziesz tak naprawdę (choć dla nas kobiet zawsze jednak ma ;), ważne by się dobrze bawić i zachować miłe wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, bawiłam się świetnie!

    OdpowiedzUsuń