sobota, 13 sierpnia 2011

"Pałac" Wiesław Myśliwski (duszny i męczący)


Znalazłam w zakurzonym książkowo-strychowym stosiku tomik, gdzie wydrukowano razem "Pałac" oraz "Nagi sad". Wzięłam i otrzepałam, bo to przecież Myśliwski, nie godzi się, by go myszy zjadły.

Zaczęłam czytać i od razu, od pierwszych stron czułam, że to rzeczywiście Myśliwski, że ta jego maniera narracyjna, ciągłość zdań i przeskakiwanie z tematu na temat płynnie i bez zająknięć - była u niego widoczna od zarania... nie, nie dziejów, twórczości. Bo "Pałac" i "Nagi sad" to jego pierwsze powieści. Na okładce* przeczytałam, że "zostały uznane przez krytykę za pozycje artystycznie wybitne w powojennej prozie i niezwykle ciekawe w nowym ujęciu tzw. tematu wiejskiego". 
Absolutnie nie ujmuję autorowi geniuszu, ale mnie "Pałac" zmęczył tak bardzo, że z ulgą dotarłam do końca, zamknęłam książkę i nawet okiem nie rzuciłam na "Nagi sad". Ufff.


Co mnie tak zmęczyło? Do licha, nie wiem. "Pałac" to rozważania wiejskiego parobka, który po ucieczce z pałacu: jaśnie państwa, służących, pokojówek, lokajów, kucharek  i kuchcików (czyli wszystkich, przerażonych wojną) ośmiela się wejść do pałacu. Dotąd budynek był dla niego niedostępny, jakże inaczej, to tylko pastuch owiec bez prawa wstępu na salony. Aż tu nagle cały pałac stoi otworem! Toteż wszedł, z ciekawości, rozejrzeć się, pooglądać - nigdy nie był w pałacu. Gdy już wszedł i zwiedził kilka pomieszczeń, zasiadł w fotelu i w półśnie, półdrzemce, może półmarzeniach - stał się dziedzicem, jaśnie panem. Wszystkie rojenia i mrzonki, jakie gdzieś tam mu się plątały po głowie, wydostały się na zewnątrz w długim, zawiłym, rozgałęzionym monologu wewnętrznym. Monologu bardzo parobkowym, przenoszącym cechy wiejsko-chłopskie na jaśniepański grunt. Czasem te przenoszenia (ogrodniczo lepiej przesadzenia, bo z gruntu na grunt, ale może to za daleko idąca analogia) są celne i trafne, bo nie które rzeczy są stałe: miłość, nienawiść czy strach. Ale niektóre nie. Jaśnie pan żądający prażuchów, bo jest głodny, zgrzytał mi w uszach.

I ta narracja, charakterystyczna dla Myśliwskiego, jeszcze jakby niedopracowana, męcząca, zawiła jak kłębek splątanych nici, duszna... W późniejszych utworach jest to jakoś zdecydowanie przystępniejsze. Dlatego "Nagi sad" odsuwam na bliżej nieokreśloną przyszłość czytelniczą.

* "Pałac. Nagi sad" Wiesław Myśliwski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1977, Kolekcja Polskiej Literatury Współczesnej

Pałac [Wiesław Myśliwski]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

5 komentarzy:

  1. Widzę że muszę nadrobić tyle zaległości...ehhh...

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda - Myśliwski potrafi wymęczyć...
    Ja to właśnie lubię. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tak jak beatrix73, rozumiem Twoje argumenty, ale dla mnie są one zaletami, lubię ten jego spokój i płynność, nawet jeśli czasami nie mogę nadążyć za ciągłymi zmianami tematu :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja czytałam "Kamień na kamieniu" i fakt narracja nie sprawia, że książka jest porywająca, ale uwielbiam powieści dziejące się na wsiach i miałych miasteczkach. Dlatego Myśliwski dobrze mi się kojarzy,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kamień na kamieniu" jest znakomity, niby to samo (rozważania wiejskiego chłopaka) ale całkiem inne. Mniej w tym onirycznych rozważań, więcej obserwacji życia. To lubię.
      Ekranizacja też znakomita, choć prawie już jej nie pamiętam, to ogólne wrażenie pozostało bardzo dobre.

      Usuń