Debiuty, ach, debiuty. Kupujesz debiut i masz trochę loterię: albo utopisz pieniądze w czymś kiepskim, albo trafisz perełkę. TRAFIŁAM PEREŁKĘ.
"Tatko" - tytuł wskazuje, że będzie to opowieść o czyimś ojcu i tak jest, ale dla mnie jest to bardziej opowieść o córce, Małej. Tatko to Leon, Mała to jego córka.
Leon jest alkoholikiem. Dla kumpli od kieliszka, sąsiadów, znajomych to człowiek wesoły, zaradny, brat-łata. Dla rodziny, żony czy córki to ktoś, kogo nigdy nie można być pewnym. Nie wiadomo, czy się z nim śmiać, czy też bać tego, co może mu przyjść do głowy. Skoro tytułowy bohater to alkoholik, najłatwiej byłoby napisać, że to książka o alkoholizmie, o tym, jak bardzo jest on destrukcyjny i tragiczny.
Tylko że nie.