To już siódmy tom znanej serii o Anne de domo Shirley. Wiedzmy, że coraz mniej w tej serii Anne (choć niewątpliwie odcisk na niej swoje wyraźne piętno), a coraz więcej dzieci, nie tylko Blythe'ów.
Dolina Tęczy to miejsce, gdzie z upodobaniem spędzają czas młodzi mieszkańcy Złotych Iskier, a wkrótce przyłączają się do nic młodzi mieszkańcy probostwa. Nowy pastor, wdowiec z czwórką dzieci, jest typem wiecznego Piotrusia Pana, obdarzonego talentem krasomówczym, więc wiemy już, jak poderwał swoją żonę. Gdy jej zabrakło, tatuś kompletnie odpuścił sobie dzieciątka, a one radośnie (lub nie) chowały się same. Cud, że to przeżyły. Ale co tam, grunt, że wioska miała swojego utalentowanego kaznodzieję.
Młodzi Meredithowie przypominają nieco młodych Blythe'ów z tomu o oczko niżej, czyli "Anne ze Złotych Iskier", wciąż wystawiane na przeróżne próby życiowe i wiecznie dostające po uszach za łatwowierność, ufność i braki wiedzy w zakresie obsługi świata.
Ale kurczę, jakoś sobie radzą! Więź między rodzeństwem staje się coraz silniejsza i są oni dla siebie prawdziwym oparciem. Chociaż opowieść tak płynie, żebyśmy mocno rodzeństwu współczuli (te choroby, głodówki, bose nogi i inne) i pragnęli dla nich tradycyjnej rodziny i zaopiekowania - to i tak złapałam się na myśli, że fajnie tym dzieciom żyć z wiatrem we włosach.
Gromadce Blythe'ów i gromadce Meredithów autorka przeciwstawia jedną (ale za to jaką) Mary Vance. Wspaniale opisana postać, która chyba jako jedyna przeżywa prawdziwą przemianę, nie tylko wizerunkową (a może i nie, trudno ją rozgryźć). Charakterna, sprytna, czasami wręcz przebiegła, pracowita i zaradna dziewczyna. Czasem szlachetna, a czasem małostkowa i małomieszczańska. Jest o czym czytać! Już nawet to wieczne swatanie par przez Anne mnie nie drażni.
Ostatnie strony, scena z Walterem mówiącym o Kobziarzu wywołuje ciarki na plecach.
Całość przetłumaczona na nowo przez Annę Bańkowską - bardzo mi to tłumaczenie odpowiada. Oczywiście nie omieszkano mnie poinformować, że oto w tłumaczeniu w jednym miejscu został "Złoty Brzeg" zamiast "Złotych Iskier", co moim zdaniem nic nie zmienia.
Wydawnictwu Marginesy bardzo dziękuję za możliwość przeczytania książki, a Wam wszystkim polecam "Anne" w tej wersji. Szczerze.
"Dolina Tęczy" Lucy Maud Montgomery, tłum. Anna Bańkowska, wydawnictwo Marginesy, 2024.
Jestem totalnie zacofany (mam nadzieję, że Piotr nie zastrzegł znaku towarowego :) ), jeśli chodzi o serię o Anne. Na półce stoi trzy kupione po lekturze (i spodobaniu się) tomu pierwszego, ksiązki. Przeczytane - dwie. A tu patrzę - siedem :) Może tak Mikołaj doniesie. A ja kiedyś doczytam :D
OdpowiedzUsuńA ja na bieżąco! :)
Usuń