sobota, 24 stycznia 2009
Zakup wymuszony
Sama na sobie wymusiłam zakup książki. Wybrałam się na zakupy kosmetyczno-odzieżowe (skorzystałam z tego, że mąż udał się na imprezę wydziałową, bo odpadło mi gotowanie obiadu i ogólnie obowiązek pojawienia się w domu o przyzwoitej porze). Kosmetyk kupiłam, odzież sztuk dwie również, po czym udałam się na obiad. Alee... zaraz. Co ja będę robić podczas czekania na zamówioną potrawę? Książka by się przydała! Empik był niedaleko, padło na Perez-Reverte i jego "Ostatnią bitwę templariuszy".
Dobrze się czytało i podczas czekania na wątróbkę i podczas jedzenia - machnęłam ręką na konwenanse i z przyjemnością dziubałam widelcem w talerzu, drugą ręką podtrzymując otwartą książkę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz